poniedziałek, 14 listopada 2022

...od czasów Roosevelta i Stalina

 ...nie zaistnieli przywódcy którzy potrafią nimi skutecznie zarządzać - pomyślałem czytając


...a to w egzystencjalno fenomenologicznej poprawności monologu prowincjusza na sposób oczywisty w żadnym razie nie to samo co

"Superpowers are no more..." j.w. pana Andrew Mitrovicy...

"...dziś Historia pisana z dużej litery wspomina...

...Czyngis-chana który...

...tworząc mongolskie imperium w przybliżeniu 800 lat temu wymordował...

...miliony mieszkańców Ziemi liczonych wówczas na ~400 milionów...

- Jak ? - ano tak...

..."...Coraz częściej rozlegają się głosy, że władca wojowniczych koczowników nie tylko masakrował setki tysięcy swych wrogów, ale także w pozytywny sposób zmienił dzieje świata..."...

...i dalej...

..."...Na podbitych terenach Czyngis wytępił grabieżców i rabusiów, ustanowił surowe prawa, co umożliwiło rozkwit handlu.

Od Pekinu aż po granice Syrii zapanował „pokój mongolski” - Pax Mongolica.

Mówiono, że pod rządami chanów dziewica niosąca na głowie złoty dzban mogła przejść przez całą Azję i nikt nie ośmieliłby się jej napastować. [...]

Nastała epoka swobodnej podróży, dzięki której Europejczycy przejęli od Chińczyków umiejętność druku i w XV w. wyszła spod prasy pierwsza książka Gutenberga.

Zintensyfikowały się kontakty między cywilizacjami, wzrosła wiedza Zachodu na temat wojskowości, żeglugi i medycyny. Spaghetti, potrawa, z której tak dumni są Włosi, przybyła z Chin Jedwabnym Szlakiem [...]

W 1995 r. dziennik „Washington Post” uznał Czyngis-chana za człowieka tysiąclecia. Zdaniem publicystów gazety, władca Mongołów zasługiwał na ten tytuł bardziej niż Kolumb. [...]

Geniusz Czyngisa przywoływany jest także w bieżących debatach politycznych.

Amerykański dziennik „Los Angeles Times” napisał, że jeśli Amerykanie od 2003 r. nie potrafią opanować sytuacji w Iraku, to dlatego, że nie mają organizacyjnego talentu stepowego zdobywcy..."
[1]...

"What did Hannah Arendt really mean by the banality of evil?..." na koniec pytaniem za "Encyclopædia Britannica" by Thomas White[2]

choć nie przepadam za czymś takim co nie tylko po angielsku "...really..." przysłówkiem znaczy...