"Russia is too small to win the war in Ukraine..." - j.n.
ale...
w egzystencjalno fenomenologicznej poprawności monologu prowincjonalnego Homo sapiens zdecydowanie nazbyt optymistycznie już niechby tylko za tą przyczyną, że...
zbiednieć jeszcze bardziej dla już zdaniem pana profesora De Grauwe biednej Rosji to w żadnym razie nie aż taki problem polityczno społeczny jakim bez wątpienia będzie z czasem dla...
bogatej dziś Szwecji, Finlandii po ich przystąpieniu do NATO czy Niderlandów /o EU nie wspominając.../ które już są w Sojuszu wojskowym będącym faktycznie w stanie wojny z Rosją.
Ma rację pan profesor pisząc
"... The tanks and combat aircraft that must be produced to wage the war are investments that are economically useless. This contrasts with investments in machines (and other production factors) that make it possible to produce more in the future. Tanks and fighters will not allow one extra ruble of production in the future. They will, however, crowd out productive investment. The economically small country that Russia is today will therefore become even smaller in the future..." - j.w.
...zapominając, że ta racja ma jak kij dwa końce - chcąc nie chcąc europejsko natowscy allies pod presją "Bidena" i...
jakiegoś egzotycznego dla nich "Zelenskiego"[!] też będą zmuszeni "na poważnie" pierwszy raz od roku 1951[1] zamiast "komputerów, lodówek, samochodów i telewizorów..." produkować jak i Rosja robiąca to od lat przy niezmiennie +- 80% poparciu społecznym
czołgi, samoloty, armaty, rakiety i inne wojenne "gadgety"[2] co przy braku dostępu do rosyjskich surowców, gazu i ropy będących fundamentem zachodnioeuropejskiego dobrobytu - w pierwszym rzędzie Republiki Federalnej Niemiec - "zaboli" po wielokroć bardziej niżby w innej sytuacji geopolityczno gospodarczej "zabolało"...
"...If Russia cut off gas deliveries to Europe today, some countries would suffer mightily in the short term. For example, Russian gas accounted for about 65% of all Germany’s gas imports and 45% of Italy’s, in 2020..." - pisze dalej pan profesor "London School of Economics", ekonomista, nie literaturoznawca, teatrolog czy lingwista
a ja nie chcąc autorytetu bez powodu urazić nie zapytam ile w najlepszym razie to "...the short term..." u niego znaczy
wiedząc skądinąd, że dekada, półtora dekady to w najlepszym razie dopiero "połowa drogi" w gruntownej reorientacji geosurowcowej i energetyczno gospodarczej przebudowie Europy...
"połowa" liczona czasem pokoju, w żadnym razie nie czasem wojny (...)...
- Czy Szwed, Duńczyk, Holender o reszcie europejskich nacji nie wspominając wytrwa tyle...
w na sposób oczywisty nieodwzajemnionej przez "Bidena, von der Leyen[3] i Zelenskiego" "swojej miłości" do Ukrainy ? - wątpię o tyle publicznie śmiało, że moja wątpliwość niczego tu nie zmienia w zamian jeśli się mylę pozwalając pod koniec życia poznać smak pokory którego dotychczas nie poznałem...
[1] początek europejskiej "Wspólnoty Węgla i Stali"
[2]
[3] czytaj "Ameryki, NATO i Zjednoczonej Europy jaką dziś mamy..."