czwartek, 21 lipca 2016

...przypadki chodzą po ludziach...

„...W opiniach komentatorów pojawiło się sporo porównań tureckiego zamachu stanu do pożaru Reichstagu w Niemczech w 1933 roku. Adolf Hitler wykorzystał to wydarzenie, aby doprowadzić do czystek wśród komunistów, a w efekcie do wprowadzenia władzy totalitarnej w kolejnych latach. Pytam doktora Zasztowta, na ile możemy w ogóle pozwolić sobie na porównanie.

- Bez przesady - uspokaja ekspert. - Tu pojawia się znów, to wyjściowe pytanie, czy faktycznie Erdoğan w jakiś sposób mógł sam sprowokować taki pucz po to, by osiągnąć swoje cele polityczne. Rzeczywiście w jakimś stopniu jest to możliwe...”


źródło: "Interia" - "Misja Recepta Tayyipa Erdoğana" piórem Katarzyny Krawczyk

...o tyle racja - pomyślałem przy porannym kubku kawy - o ile uwzględnić fakt, że prowokacja berlińska miała na celu utrwalenie dopiero co zdobytej władzy...

...będąc dla Hitlera początkiem trzynastoletniej drogi do finału roku 1945...

...natomiast Erdoğan dziś władzę rozpaczliwie ratuje...

...pomny wyborów z czerwca 2015 roku, kiedy to AKP pierwszy raz od - nomen omen - 13 lat utraciła absolutną większość parlamentarną...

...co w pełni uświadomiło miłośnikowi poezji Ziyi Gökalpa, panu Erdoğanowi, że w procedurze demokratycznej (mimo wygranej w powtórce wyborów w listopadzie tego samego roku...) jego szanse na sprawowanie niepodzielnej władzy topnieją z dnia na dzień na podobieństwo zbłąkanej na Morzu Egejskim góry lodowej...

...nie pozostawiając już naszemu bohaterowi innego wyboru...

...jak tylko zamieszać ostatni raz a dobrze do samego dna tureckiego kotła...

...z nadzieją, że to, co z tego wyjdzie...

...okaże się strawne choćby tylko dla niego samego...

...bowiem nie sądzę, by wyszło to na zdrowie Turkom...

...a i on specjalnie tym się przejmował...