…w końcu pisać każdy może, tak jak i śpiewać…
…tańczyć też, czego przykładem jest najnowsza premiera w „Operze Bałtyckiej”…
…”Chopiniana”…
…te krople deszczu na szybie…
…jakie to romantyczne…
…mistrz Fryderyk by się popłakał…
…ze śmiechu…
…takie „…niana” jakie czasy…
…ponoć ten, jakiś Weiss twierdzi, że jest ojcem i matką gdańskiego baletu…
…zważywszy na mój wiek i miejsce w którym żyję nic już nie jest w stanie mnie zadziwić…
…ani balet uliczny na scenie operowej, ani Izabela Łęcka paradująca w negliżu, co pewnie – w zamiarze reżysera – ma publiczności pomóc w określeniu chwilowych preferencji seksualnych Wokulskiego, eksponując przy tym efektownie dramat Rzeckiego zakochanego bez pamięci, i bez wzajemności, w Stasiu, który nie rozumie z kolei swojej, mrocznej fascynacji Julianem (inny teatr, inne nazwisko, ale intelekt tożsamy)…
…tu czuję się zobowiązany, by napisać, że przedstawienia „Lalki” nie widziałem i nie mam zamiaru oglądać…
… kreślę jego istotę z imaginacji licząc poniekąd na to, że wyjdę na durnia, a to z kolei wyszło by na dobre szeroko rozumianej twórczości współczesnej, więc warte jest tej ceny…
Z dziurami w produkcie Microsoftu jest trochę tak, jak ze złym cholesterolem…
…są same w sobie neutralne, ale jakże medialne…
…na równi z profesorem Nałęczem powołanym na stanowisko doradcy naszego prezydenta, druha Bronka i, również profesor, Staniszkis, która jest dla mnie wyjątkiem od reguły pięknie starzejących się intelektualistek:
„…I, po drugie, nie potrafią docenić drzemiącej w ludziach potrzeby wielkości…”
…stwierdza w kontekście stanu zapaści delirycznej jej idola, pozostałego przy życiu Kaczyńskiego, w zamiarze wcale nie zabawnej sugestii, jakoby ten stan był skutkiem niecnych działań byłych ubeków i współczesnych agentów służb wszelakich…
…cóż…
…świadomość istnienia w ludziach potrzeby wielkości jest podstawowym narzędziem pracy „ludzi służb” – jak to pani ich ślicznie i trafnie nazywa – jak niegdyś gęsie pióro, potem stalówka, wieczne pióro, długopis, maszyna do pisania, w końcu klawiatura komputera jest narzędziem pracy profesora, z tą różnicą, że byle agent ubezpieczeniowy posługuje się swoim narzędziem biegle, na podobieństwo kowala machającego młotkiem, w przeciwieństwie do współczesnych profesorów, szczególnie tych, znad Wisły (…)…
…taki choćby prof. Nałęcz komplementujący naszego prezydenta, pana Bronka, porównaniem do Talleyranda, uchodzącego w oczach samych Francuzów za politycznego cwaniaka, cynika i wiarołomcę…
Fakt, coś w tym jest, ale nie to, co profesorek miał zapewne na myśli…
Wielkość Maurycego polegała na postrzeganiu przez niego Francji jako wartości nadrzędnej, godnej każdej ofiary – króla, Rewolucji, cesarza, w końcu samego siebie (…), że nie wspomnę o motłochu, przed którym nasz pan Bronek – pospołu z resztą ferajny z otoczenia premiera z nim samym na czele – trzęsie portkami, kompensując sobie tą, żenującą u polityka przypadłością, składaniem zabawnych deklaracji w sprawie rafinerii…
……………………………………………………………………………
Po `89 roku nie było w Polsce ani rewolucji, ani ewolucji.
Była totalna rozpierducha, początek trwającej już dwie dekady destrukcji państwa – jego Instytucji i Ducha, co oczywiście pozwala roić co poniektórym o mianie Odnowiciela, ale są to tylko rojenia, bowiem dziś na odtworzenie czegokolwiek potrzeba czasu (…), a tego za mało w wymiarze jednej kadencji…
…potrzeba czasu, ludzi i metody, patrzenia na świat właśnie oczyma Talleyranda, Bismarcka, Dzierżyńskiego, potrzeba prac fundamentalnych, bowiem fundament państwa został doszczętnie zdewastowany…
…została podcięta aorta kontynuacji i kraj dogorywa dławiąc się własną krwią i ścierwem.
Tu nie pomoże już nawet najlepiej napisana „instrukcja obsługi windy do nieba” (…), szczypta nadziei tli się w ostrej jeździe „windą na szafot”, do tego jednak potrzeba i wprawnego windziarza, i kata…
…ludzi formatu Talleyranda i jemu podobnych…
…ludzi służących gorącym sercem i chłodnym umysłem Państwu…
…nie czczych komplementów prawionych w pseudo makiawelicznej manierze przez intelektualnego prowincjusza powołanego by służyć radą Prezydentowi Pospolitej, nie panu Bronkowi…
(...)
oryginał © by T.L. w adaptacji © domowego archiwum autora postu (też T.L. zbiegiem okoliczności)
...będąca zawartością prezentacji streszczeniem istoty zatraconego już (dosłownie) nieodwracalnie theatrum mundi przemijających i minionych pokoleń...
...zawartością, której treść już nigdy i przez nikogo współcześnie (a i w przyszłości też) nie zostanie do końca trafnie rozczytana, choć każdy jej detal i wszystkie one razem stanowią temat na niejedno opowiadanie...
(...)
...zawartością, której treść już nigdy i przez nikogo współcześnie (a i w przyszłości też) nie zostanie do końca trafnie rozczytana, choć każdy jej detal i wszystkie one razem stanowią temat na niejedno opowiadanie...
(...)