niedziela, 29 września 2013

Weekendowe hakowanie świadomości...

© T.L.
...czyli "...tupot białych mew..." w dobrym, dawnym stylu tekstem przywołanym z przeszłości ( Czerwiec 2010 r.) w kontynuacji weekendowego monologu nad kontuarem baru snutym minionej nocy w uroczym towarzystwie nad wyraz wyrozumiałej pani M. tym razem zacytowany dla wygody własnej i czytelnika bez atrybutu kursywy:

"(...) ...a wina nasza polega na obywatelskim indyferentyzmie w różnych jego odmianach: Moralnej, społecznej, politycznej, językowej w końcu, ich suma bowiem funkcjonuje na podobieństwo inkubatora utrzymującego przy życiu koronne dzieło takich postaw, czyli wynaturzonego – żałosnego w przypadku Polski – potwora establishmentu.

Jakże wygodnie jest myśleć, że ktoś myśli za nas…

Swoistego rodzaju społeczne „perpetuum mobile” – my się cieszymy, a oni dbają byśmy nie przestali, produkując kolejne pokolenia półgłówków.

Wprost Arkadia, kolejny cud nad Wisłą, do czasu póki coś nie pierdyknie: Jakiś samolot, afera, przekręt, śmierć nie leczonego dziecka, albo powódź…

Wtedy winien nieszczęściu w oczywisty sposób jest systemowy półgłówek, bowiem taka jego rola w tej tragifarsie: urzędnik, nauczyciel, lekarz, prawnik, pilot, tajny agent i agent ubezpieczeniowy, w ostateczności bóbr…

Gotowych w tym miejscu do podskoków z radości i wołania „Polak potrafi !” przywołuję do porządku:

Siad i czytać dalej !

To nie polski wynalazek, a jak wszystko od dwudziestu lat – jego karykatura, tam bowiem, gdzie wymyślono ten patent, zadbano o bezpieczeństwo elit, a przez to w naturalny sposób o bezpieczeństwo przynajmniej części społeczności (…).

Demokracja bowiem, to nic innego, jak odpowiedzialność, do tego nie zbiorowa, a indywidualna, posadowiona na rzetelnym fundamencie jakości jednostki poprzez którą tworzona jest jakość zbiorowości, nie odwrotnie, jak to ma miejsce w nadwiślańskiej prowincji i czego zgniłe owoce co i rusz zbieramy.

Wątpiącym w moje racje zaserwuję mało strawny środek otrzeźwiający:

O jakości człowieka – obywatela zaświadcza nie tylko jego życie, ale w sposób równie dobitny, jak umiera „przed kamerami”, czyli, w tym przypadku, uderzając samolotem w ziemię, lub stojąc przed plutonem egzekucyjnym w pierwszych latach smuty komunistycznej.

Różnica pomiędzy wulgaryzmem i wzywaniem na daremno Jezusa, a „Żegnajcie, cześć, giniemy.” załogi IŁa z Lasku Kabackiego i „Jeszcze Polska nie zginęła !” młodych kobiet i mężczyzn skazanych na śmierć za bezkompromisowość, definiuje w sposób skończenie jednoznaczny źródło zarazy toczącej trzewia narodu:

Brak odpowiedzialności i szacunku do samego siebie (...) przyczyniając się w ten sposób do podtrzymywania niezmienności układu, co – w tym przypadku – świadczy w podręcznikowy wręcz sposób o nieprzepartej ochocie do popełnienia zbiorowego samobójstwa…

Przez całe życie pytam: Gdzie kończy się fizjologia, a zaczyna intelekt, potocznie myśleniem zwany ?"

Pytam, od lat nie znajdując odpowiedzi...



(pośrednio w kontynuacji treści tu linkowanej)