poniedziałek, 14 stycznia 2013

W obywatelskim zawstydzeniu:

„Przeciwnicy obecności krzyża w miejscach publicznych mają pewien stały argument. Powołują się oni na coś, co przewrotnie nazywają „neutralnością światopoglądową” państwa.
Tymczasem nic takiego nie istnieje. Każde państwo opiera się na jakichś wartościach, które odzwierciedlają określoną wizję świata…” 


źródło: "Rzeczpospolita"

Co jest niczym innym, jak sygnowaną przez „Rzeczpospolitą” oczywistą bzdurą, bowiem RP opiera się nie „na jakichś wartościach”, a na skończenie zdefiniowanych, zawartych w definicji państwa demokratycznego, co utwierdza mnie tylko w przekonaniu słuszności twierdzenia mówiącego o tym, że „czego Jaś się nie nauczył, tego Jan nie będzie umiał” i znaczy w tych okolicznościach tylko tyle, że bez bacy barany i owce państwowego kierdla Pospolitej błądzą w przestrzeni obywatelskiej jak przysłowiowe dzieci we mgle.

Resztę pominę milczeniem powodowany odziedziczonym po rodzicach i nauczycielach odruchem należnego szacunku dla państwa i jego instytucji ...

"...Że w przypadku Polski opiera się ono – czy komuś to się podoba czy nie – na wartościach chrześcijańskich. One stanowią podstawowy drogowskaz…”

...marginalnie napomykając tylko osobie wyrokującej w sprawie, że umieszczenie w uzasadnieniu odwołania do obiektywnych kryteriów, którymi, zdaniem sądu, ma być ocena większości społeczeństwa, jest zdecydowanie niepoprawne politycznie, jeśli nie czymś więcej poprzez publiczne głoszenie takich treści w majestacie urzędu:

…Według niej, naruszanie dóbr osobistych nie jest kwestią subiektywnych odczuć, lecz obiektywnych kryteriów, czyli społecznej oceny – a większość społeczeństwa nie podziela stanowiska polityków, którzy złożyli pozew …”

Obiektywne kryteria to bowiem w żadnym razie nie społeczna ocena, a wykładnia obowiązującego prawa – w tym przypadku zawartego w Konstytucji, co piszę w obywatelskim zawstydzeniu.

:-(