...„intelektualny totalitaryzm” to – oględnie mówiąc – intelektualne nieporozumienie, co wyjaśnia w zasadzie wszystko, bowiem biskup kościoła rzymsko katolickiego, to elita nadwiślańskiej społeczności na równi z niezawisłym prokuratorem i sędzią, senatorem i posłem, ministrem i redaktorem, dziennikarzem, celebrytką i celebrytą w końcu, którzy współcześnie swój walor użyteczności społecznej skrywają nie pod kapeluszem, a w przysłowiowych "majtkach".
źródło: "dziennik pl"
Co nie znaczy, że nie rozpoznaję dobrych intencji abp. Hosera, ale nimi - jak powszechnie wiadomo - wybrukowane jest piekło...
Tu winien jestem zainteresowanym kilka słów wyjaśnienia:
Powyższe – i podobne teksty traktujące o nadwiślańskiej współczesności – piszę z racji przywileju wieku, a w tym, konkretnym przypadku, jako polski ateista wychowany na kazaniach i homiliach ś.p. kardynała Wyszyńskiego, który w moim przypadku okazał się być może i mało skutecznym misjonarzem, ale nauczył mnie szacunku i poważania odmienności światopoglądowej głoszonej słowem i pismem "z ambony", co nie znaczy, że oczekuję, by współcześni byli od Niego „lepsi”, ale na pewno nie powinni być „gorsi”.
I dotyczy to również całej reszty wymienionych powyżej.
Tak sądzę w oczywisty sposób na pewno już nie we własnym interesie, a interesie kolejnych i przyszłych pokoleń pomieszkujących pomiędzy Bałtykiem a Tatrami, i między Bugiem a Odrą.
A jak się komuś nie podoba, to co piszę, to niech sobie czyta coś innego. W końcu Pospolita, to wolny kraj, chociaż jeszcze bez zapisu w Konstytucji „Pierwszej Poprawki” - w gruncie rzeczy, tak po prawdzie, nie wiedzieć czemu.