„I think that if this is a false flag operation designed to influence the course of world events, that it’s part of this larger strategy of tension, which as I said, is a hard-line Zionist strategy from the 9/11 attacks onward, to create a war between Islam and the West and right now."
źródło: "Press TV"
Nie bardzo rozumiem, co ma syjonizm do muzułmańskiego, bestialskiego, wręcz barbarzyńsko zdziczałego ataku na WTC w Nowym Yorku 9/11, ale to tylko na marginesie prywatnej, w zamiarze i przekonaniu, obiektywnej opinii:
Dziś, tu i teraz – pierwszy raz od setek lat historii nowożytnej – w sposób oczywisty islam jest agresorem w złudnej nadziei podporządkowania sobie świata cywilizacji euroatlantyckiej za pomocą karykatury makiawelicznej ekwilibrystyki zasadami wpisanymi w jej demokratyczny etos, wykorzystując przy tym bezwzględnie nadarzającą się okazję swoistego „niżu intelektualnego elit” tegoż świata sytuacyjnie niebezzasadnie, ale w wymiarze „strategicznym” zdecydowanie błędnie, bowiem w ostatecznym rozrachunku w Europie i za Oceanem Atlantyckim, to nie prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki, nie premier Wielkiej Brytanii, czy też prezydent Francji, a „ja” i miliony mnie podobnych decydują o tym, kto jest wrogiem, a kto przyjacielem w odróżnieniu od świata islamu, gdzie to prawowierny mahometanin podąża bezrefleksyjnie za swoimi pasterzami, imamem i muftim, a choćby i nawet w bezsensowną i niemiłą Bogu – kimkolwiek On jest - „piekielną otchłań” samobójczej śmierci.
O czy piszę nie w zamarze erystycznego popisu, tylko w intencji jednoznacznego przekazu, który powinien być czytelny nawet dla dewiacyjnie wręcz fanatycznego muzułmanina:
Allach jest może i akbar, nie mnie o tym rozsądzać, ale jego panowanie opisane jest – dziś, tu i teraz – Rubikonem Bosforu i Cieśniny Gibraltarskiej nie za sprawą człowieka, a zgodnie z umową zawartą pomiędzy Buddą, Jezusem Chrystusem i Allachem przy mediacyjnym wsparciu nikogo innego, jak Mojżesza właśnie dawno, dawno temu.
A co w Niebie postanowione, tego żadna, ludzka siła nie jest w stanie zmienić, co powinno być oczywiste dla każdego, prawowiernego i muzułmanina, i chrześcijanina, wyznawcy Buddy, a i prawa mojżeszowego też, w przeciwnym razie, jak by głośno nie wrzeszczał, jest tylko bluźniercą przynoszącym wstyd swojemu Panu.
Amen.