wtorek, 3 lipca 2012

wierszyk o Dance z L.


                                                                                        Dance z L. dedykowany


Danka to przypadek krawiecki,
nie mogłem z niej ściągnąć kiecki…
 
Leży, kwili, wzdycha,
a tu kicha,
coś się poplątało,
coś się posupłało…
 
- Podwiń - mówi cichutko, słodziutko…
Sama nie podwija,
nie pomaga, nie zdejmuje…
 
- Nie wypada - ja jej na to -
podwijanie gwałtem pachnie,
jawną zdradą ideału
Mai nagiej,
Ledy gołej i Zuzanny, tej w kąpieli,
nie zza kontuaru baru…
 
Ona patrzy bezprzytomnie,
Ona słucha bezrozumnie…
 
…siada nagle
nóżki składając przykładnie,
na nich rączki kładzie zgrabnie
pensjonarska w każdym calu…
 
…no to chodźmy do muzeum mój Romeo…

(z cyklu "Poemy barowe")