Okazuje się bowiem, że w Stanach Zjednoczonych Ameryki dla samych Amerykanów "nie wszystko złoto, co się świeci" i to nawet to, opatrzone brandem "made in U.S.A." :
źródło: "The New York Times"
I nie wszyscy są już tam homoseksualni duchem lub ciałem - jak by się z daleka mogło wydawać - mając przy tym w sposób oczywisty inną hierarchię ważności społecznych problemów, co stawia nowe wyzwania przed przyszłym prezydentem i jego administracją:
O czym piszę w głębokim zatroskaniu i co jest ponownie niczym więcej, jak tylko wskazaniem źródeł - w ramach konsultacji wynikających z naszego partnerstwa w NATO - już nie tylko nienawiści, a wręcz zabójczej pogardy żywionej do Stanów Zjednoczonych Ameryki i ich zachowań na międzynarodowej arenie politycznej (a i kulturowo obyczajowej też) z którą prędzej, czy też później przyjdzie sprawującym władzę nad Potomac River zacząć się liczyć, czy im to się podoba, czy też nie, bowiem to siła, którą śmiało można zakwalifikować jako niezmiernie istotny element "przewagi strategicznej" w jego militarnym i politycznym znaczeniu.
Tak sądzę znad kontuaru baru wodząc wzrokiem za połoninami dekoltu pani Zuzanny.