środa, 10 maja 2023

...jakkolwiek jedno i drugie pozorem

brzmi interesująco...



...to poznawczo niewiele znaczy postrzeganiem "eventu Ukraina" poprzez publicystyczną "dziurkę od klucza" będącego istotą nic ponad jak tylko jednym z wielu punktów na osi czasu sekwencji zdarzeń /"sequence of events" z angielska/ znajdującej swój początek w 1945 roku punktem nazwanym "The Iron Curtain"...

Kurtyny której w tamtym czasie nie uruchomił nawet Truman a 

Churchill...

widząc w Stalinie jak przystało na rasowego Brytyjczyka swojego konkurenta na podobieństwo

Czyngis-chana

zagrażającego interesom Korony na Świecie 

którym w żadnym razie Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili nie był bowiem...

gdyby nim był to nic w ówczesnej sytuacji geopolitycznej i militarnej nie stało na przeszkodzie by ustanowić strefę buforową będącą gwarantem bezpieczeństwa dla ZSSR nie na Łabie a na

Renie - potrafił powodowany rzadko spotykanym u tyranów rozsądkiem wyznaczać swoim oczekiwaniom granice (...)...

co tym bardziej oczywiste jeśli dziś po latach czytam

...

Wracając do Ukrainy "Zelenskiego: to nie problem Chin, Ameryki czy nawet Rosji a...

problem Europy...

ale to już temat na inne opowiadanie które lepiej ode mnie na sposób nieunikniony prędzej czy później napisze samo Życie...

odnotowaniem sobie i Muzom na dobranoc...