nic dodać, nic ująć
"...Jak opisuje "New York Times", roszczenia izraelskich osadników do nieruchomości bazują na dokumentach z XIX wieku, kiedy Palestyna była częścią Imperium Osmańskiego i dwie żydowskie organizacje kupiły część terenów w Asz-Szajch Dżarrah od arabskich właścicieli.
Po 1948 roku Wschodnia Jerozolima stała się częścią Jordanii i w dzielnicy zbudowano domy, w tym dla palestyńskich uchodźców z nowopowstałego Izraela. Po zajęciu Wschodniej Jerozolimy przez Izrael, kraj zwrócił teren do organizacji, od których kupili go osadnicy. Niektórzy mieszkańcy podważają ich prawo własności..." - j.n. /interlinia T.L./...
tak i każdej innej okazji to samo dokąd współczesność pamięcią sięga ?
„Żydzi won do Palestyny !” [pierwsza nowożytnie wersja ligth ostatecznego "Rozwiązania kwestii żydowskiej w Europie"[2]...]
A że hasło to w dyplomatycznym fraku współbrzmiało z niedawno co powstałym ruchem syjonistycznym, machina ruszyła, z tym, że jak nawet najbardziej zagorzały antysemita wie, Żydzi to nie idioci, w przeciwieństwie do większości innych nacji i wiedzą, że za darmo to tylko w mordę biją, dlatego Izrael tworzyć zaczęli po swojemu, czyli legalnym aktem notarialnym kupna z potwierdzeniem zapisem w księgach wieczystych.
I tak działka do działki, górka do górki, łączka do łączki, powstawał rzetelny fundament przyszłego Izraela. Arabska społeczność Damaszku, Bejrutu i okolic pokładała się ze śmiechu, zacierając przy tym rączki (….).
Gdzieś nam w tym wywodzie ludziska zwane dziś Palestyńczykami zawieruszyli się niechcący. Są, a jakże, pasą kozy i uprawiają rachityczne oliwki będąc najemną siłą roboczą, lub dzierżawcami ziemi właścicieli mieszkających w Libanie, Syrii, Egipcie (…..).
Dolary mają to do siebie, że z czasem znikają, a ziemia zostaje przy nowym właścicielu, posiadając ten feler dla poprzedniego, że drugi raz nie można jej sprzedać.
Zroszona potem i pieszczona wiedzą rozkwita. Tak i było tym razem. Powstawały kibuce, szkoły, drogi, wodociągi, pomarańczowe sady i inne uprawy, zamieniając pół pustynny krajobraz w rajskie ogrody, a że nic tak nie kształtuje świadomości narodowej, jak dostatek sąsiada z naprzeciwka, który jest do tego innego pochodzenia i wyznania, to i tym razem narodził nam się w mig nowy naród: Palestyńczycy – co można przetłumaczyć na “ludzi bez ziemi z pretensjami do cudzej” (…).
Pasowali do siebie z Żydami, jak garbaty do ściany. Też chcieli wodociągów, sadów i ogrodów, z tym, że chcieli również, by Żydzi im to dali, zbudowali (….).
Z czasem może by to się jakoś poukładało, gdyby nie dwie zmienne, nieprzewidywalne:
Pierwsza to Holokaust, druga, to uświadomienie sobie przez Arabów wagi popełnionego błędu i wykiwania ich przez Anglików.
Pierwsza uczyniła z Żydów pierwszorzędnych żołnierzy, druga z Palestyńczyków terrorystów, choć dalej będę się upierał przy swoim, że Palestyńczyk to zawód, a nie narodowość, nie mają bowiem odniesień do niczego, co stanowi o państwie, narodzie, za to utożsamiają się z dotowanymi [między innymi przez... "Brukselę"] firmami „Al-Fatah” lub „Hamas”, które są dla nich całym światem.
[Jak widać] problem Palestyny istniał w świadomości międzynarodowej nie od dziś [...]
Zainteresowani świadomi byli skutków konfrontacji narodu istniejącego kilka tysięcy lat, uposażonego w zabójczy arsenał intelektualny, dopełniony potęgą finansową z luźnym związkiem terytorialnym klanów rodzinnych, hodowców kóz i zbieraczy owoców zdziczałych plantacji oliwek, ale nic ich to nie obchodziło (….)..
Ważne, że pozbyli się Żydów z Europy [...]." - źródło własne …najkrótsza historia Izraela i Palestyny… | Lu (wordpress.com) z datowaniem na czerwiec 2010 roku