środa, 11 czerwca 2014

...przy jakiejś okazji pisałem...

...w weekendowym uniesieniu pewnie...

...że Historia - ta pisana z dużej litery - jest jak "...pięknej róży kwiat...", ale nie należy w zauroczeniu zapominać o jej kolcach, którymi można się nieźle pokaleczyć, a nawet, w szczególnie niesprzyjających okolicznościach, umrzeć nabawiwszy się tymi skaleczeniami jakiegoś zakażenia...

...podobnie można napisać i o Wolności - tej, pisanej również przez duże "W" - pomyślałem czytając...

"...NRL wskazuje m.in. na niekonstytucyjność przepisów mówiących o tym, że lekarz powołując się na klauzulę sumienia ma wskazać pacjentowi "realne możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub w podmiocie leczniczym".

Według NRL "przepisy te nakładają na lekarza powstrzymującego się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem ciężar zagwarantowania uzyskania tych świadczeń u innego lekarza lub w podmiocie leczniczym, co czyni iluzorycznym prawo do wolności sumienia".


Ponadto według NRL (Naczelnej Rady Lekarskiej) "lekarz nie powinien być zmuszany do ujawniania i odnotowywania w dokumentacji medycznej swojego światopoglądu"..."

collage by T.L. - źródło cytatów "tvn24"

...a już na pewno w jej wymiarze społecznym, narodowym z tej prostej przyczyny, że okoliczność zacytowana wyżej zakłóca poczucie i praktykę równowagi stanowiącej o poprawnym funkcjonowaniu każdej demokracji...

...nie wspominając o odwadze i cywilnej odpowiedzialności (tu światopoglądowej) jawiącej się poecie w porażająco przerażającym obrazie...

źródło: "Google Images"

"Anioła Śmierci" z oświęcimskiej rampy w politycznej poprawności niemieckim "Konzentrationslager Auschwitz-Birkenau" zwanej...

...decydującym jednym skinieniem ręki o losie setek tysięcy...

...skinieniem "podpisanym z imienia i nazwiska" cokolwiek to w tych kontekstach znaczy *...

...odnotowuję sobie a Muzom mimo że tylko w wirtualnym monologu...

...to nie inaczej, jak bez przymusu przecież, a w demokratyczno obywatelskiej powinności...

Tadeusz Ludwiszewski

* i nie jest to w żadnym razie próba porównania sygnatariuszy "Deklaracji wiary" z hitlerowskimi oprawcami jak by się mogło ubogim Duchem i Umysłem wydawać, a tylko odnotowanie na ich tle skali ogromu niegodziwości po raz kolejny popełnianej przez Rzymskokatolicki Kościół w nieuprawnionej uzurpacji nazywający się "Powszechnym" w imię tego nieszczęsnego Pana Boga - kimkolwiek On jest...