niedziela, 16 grudnia 2012

Uczył Marcin Marcina... czyli słowo na niedzielę:

„…A więc jesteśmy pracownikami drugiej kategorii ?..” 

źródło: "Blogi Newsweek pl"

Pomijając brak formalnej poprawności politycznej pytania, to odpowiedz na nie brzmi „tak”, co było (i jest) oczywiste od zarania odrodzonej Pospolitej w całej złożoności procesu transformacji.

I nie jest tu winien żaden „międzynarodowy kapitał”, nawet nie „neoliberalizm”, a specyficzna odmiana „sprawności intelektualnej”- w uogólnieniu - nadwiślańskich neo elit wyniesionych z peerelowskiego niebytu obywatelskiego na same szczyty kaprysem, kiepskim żartem, Losu, czego nie dających się podważyć dowodów w przestrzeni informacyjnej aż nadto (choćby pierwsze z brzegu wzięte kuriozum Kolei Śląskich).

Dowodów domkniętych porażającą konstatacją braku już dziś możliwości skutecznej poprawy tego stanu rzeczy, przestał bowiem funkcjonować (istnieć) odwieczny, państwowo i kulturotwórczy mechanizm kontynuacji pokoleniowej zniszczony w mniej, lub bardziej świadomy sposób, ale na pewno skończenie skutecznie pozwalając opisać dycholandzką współczesność już tylko w jeden sposób:

„Uczył Marcin Marcina, a sam głupi jak… „ z przewidywalnymi i jedynie możliwymi skutkami dla zainteresowanych już dziś w sposób nieznośny, a w niedalekiej przyszłości w wymiarze wręcz tragedii greckiej w dosłowności gospodarczej i w przenośni literackiej.