niedziela, 23 września 2012

Nowe, niepoprawne politycznie słowo: "conquest”…

…czyli bezpretensjonalny wpis niedzielny:

“…That emphasis was striking enough that Linda Komaroff, the curator of the Islamic Art Department at the Los Angeles County Museum of Art, wondered while attending the showing whether the organizers had mistakenly highlighted the word "conquest."

"You don't need to talk about conquests to talk about art.... When I think of Islamic art, I don't think of violence, so why emphasize that?" she asked, before noticing the wording on the panel. Overall, she said, the exhibit "showed a nice balance..."


A dalej, to już "tylko" znowu jakiś zapewne Euro muzułmanin, sądzac po treści zapisu:

"...said Ersin Tuzen, 35, while visiting the new wing with his sister.

"It means they are saying: 'Shut your mouths,' which is like putting everything inside a pressure cooker," he said. "We aren't treated like other citizens, even though we pay taxes like them, and shop in the same supermarkets…”

Co tylko mogę – i powinienem – skwitować jednym:

W swoim, już dość długim życiu byłem nie tylko w kilku muzułmańskich supermarketach, ale w kilku meczetach też i jakoś z tego powodu nie oczekuję, by wyznawcy Allaha uważali mnie za „swojego”, a i pewnie by się lekko wkurzyli, gdybym sam z tego powodu zaczął się uważać za im równego.

I nie napiszę tym razem, że tak sądzę - jestem tego pewien.

źródło: "Los Angeles Times"

A wracajac do tematu, to by znaczyło, zdaniem pani Lindy Komaroff, że w 1683 roku pod Wiedniem armia osmańska pod Kara Mustafą była może w drodze na „Oktoberfest” ?

No, niby ślicznie i skończenie poprawne politycznie, ale wtedy w Monachium nie obchodzono jeszcze tego święta, o czym oczywiście pani Linda nie musi wiedzieć, spełając mimo to standardy intelektualne uniwersyteckiego środowiska Ameryki, zajmuje się bowiem naukowo islamską ceramiką i już to, dlaczego jej irańscy producenci wytwarzali ją pod gusta akurat Mongołów, nie musi być dla niej kwestią na tyle ważną i interesującą, by ją szczegółowo i wnikliwie rozważać, co mnie przypomina postrzeganie świata przez producenta "Coca-Coli" zainteresowanego tylko tym, by ją sprzedać bez zbędnych pytań komu i rozważań, dlaczego ten ktoś ją kupuje, ale to oczywiście, jeśli już, to mój problem, a nie absolwentów elitarnych uczelni U.S. nie dostrzegających poprzez obowiązkowo noszone "okulary" poprawności politycznej związku pomiędzy islamskimi "conquest" właśnie, a rozkwitem sztuk wszelakich tamtej cywilizacji.

Nic, tylko dziekować Bogu, że Paryż to jeszcze nie Los Angeles, a Louvre, to nie jakieś "Country Museum" na końcu świata, no i na szczęście Cambridge i Ecole Nationale to nie Yale, co by kończyło temat wiedeński i jego związków z Islamem w tym wpisie ostatecznie.

źródło: "The Hamad Bin Khalfa Symposium on Islamic Art page" - November 4–6, 2007 in Doha, Qatar

To może była to tylko niewinna “Jesienna wycieczka do Doliny Loary“ zorganizowana przez tureckie biuro podróży „Yeniçeri Tour“ ?..

...może, ale nigdy już się tego nie dowiemy, bo wrócili do siebie zrażeni przyjęciem, jakie im zgotował Jan III Sobieski, król Polski i Litwy, zasługując sobie tym niecnym czynem i okazaną pogardą dla świętego prawa gościnności, kimkolwiek gość by nie był i w jakich zamiarach przybywał, na brak szacunku i poważania wśród Safawidów, ich potomków i plemion berberyjskich Afryki Północnej.

I tu mam pewną wątpliwość: czy aby na pewno ?