wtorek, 10 czerwca 2025

...i bardzo dobrze

 "PKW przygotowuje sprawozdanie, analizuje m.in. informacje z okręgowych komisji" j.n.


...w końcu jest od tego by jak przyjdzie co do czego "odtańczyć publicznie proceduralny taniec Chochoła"

...tymczasem przy prowincjonalnym kontuarze baru "Ptyś" 

"W Polsce komisje jeszcze dopisują ostatnie uwagi do protokołów, media przeżuwają incydenty z komisji obwodowych, a opinia publiczna wciąż rozważa: „co właściwie się wydarzyło?”. Tymczasem Bruksela — jak zwykle szybka i zdyscyplinowana — już zdążyła powiedzieć swoje. Ursula von der Leyen złożyła gratulacje prezydentowi elektowi Nawrockiemu niemal natychmiast po ogłoszeniu wyniku przez PKW [w powyborczy poniedziałek rano]. Nie dlatego, że Europa tak kocha formalności. I nie dlatego, że wybory były wzorcowe.

Tylko dlatego, że ktoś musiał przeciąć narrację, zanim Donald Tusk zacznie ją budować.

Bo fakty są takie: mimo kilkudziesięciu incydentów podczas liczenia głosów [...] wynik jest jednoznaczny. Nawrocki wygrał. Różnicą wystarczającą, by nie mówić o „pomyłce systemu”, ale za małą, by Tusk nie uległ pokusie szukania haka. Von der Leyen, gratulując błyskawicznie, działała nie tyle z uprzejmości, co z chłodnego politycznego wyczucia: wybór zapadł, i lepiej, by Bruksela była pierwsza, nie Sejmowa Komisja Nadzwyczajna.

Tusk? Zamilkł, choć aż kusiło, by uruchomić instytucjonalną machinę weryfikacyjną. Ale teraz to już wyglądałoby jak rewanżyzm. Bo skoro Bruksela uznała wynik, to unieważnienie go na poziomie krajowym pachniałoby bananową republiką. A tego Platforma nie uniesie — PR-owo, moralnie, ani historycznie.

Tymczasem ulica jak zwykle w gotowości. Choć to już nie ta ulica, co kiedyś. Nie głos pokolenia oporu, tylko echa grantowych webinarów i retoryki paneli eksperckich. Rynsztokowe elity z awansu moralnego — samozwańczy komentatorzy „praworządności” i „europejskich wartości”, w rzeczywistości sfrustrowani kuratorzy własnych niespełnionych ambicji. A obok nich — nieśmiertelne cerowane dziewice nadwiślańskiej demokracji, które raz jeszcze obwieszczą, że „to nie tak miało być”.

Ale było właśnie tak.

Bo wybory to nie teatr. A jeśli już teatr, to nie amatorski. Nawrocki wygrał, i to nie dlatego, że system go wypchnął, ale dlatego, że społeczeństwo go wybrało. Nawet jeśli niektórym wyborcom zrobiono krzywdę, nawet jeśli procedury momentami zgrzytały — efekt końcowy jest politycznie niepodważalny. I właśnie dlatego Bruksela musiała zareagować pierwsza. Żeby nie było wątpliwości, komu będzie wypadało wysyłać zaproszenia do stołu europejskiego. I komu – nie będzie go już wypadało wywracać..."

...coś dodać? - jeśli to może już tylko

"Abstract:
This blog post provides an ironic and politically charged commentary on the aftermath of Poland’s presidential election, focusing on the symbolic significance of Ursula von der Leyen's swift congratulations to president-elect Nawrocki. The author argues that the European Commission President's gesture was not merely diplomatic formality but a strategic intervention — a clear signal aimed at discouraging Prime Minister Donald Tusk from pursuing any institutional efforts to nullify the election results. Despite several minor irregularities and incidents during the vote counting process, the outcome is presented as effectively unquestionable. The post also critiques the performative outrage of urban elites and self-appointed guardians of democracy, suggesting that real power now lies not in ballots or institutions, but in gestures made swiftly on the international stage — before domestic narratives can fully form."
 - ChatGPT