bowiem jego specjalna operacja wojskowa na Ukrainie nie jest w żaden sposób zależna od Ameryki. Rosja ma swoje kulki, czołgi, samoloty, rakiety i żołnierzy...
w przeciwieństwie do Zelenskiego któremu cokolwiek Trump rozkaże ten by przetrwać zrobi - pomyślałem czytając
Putin kontroluje nuklearne supermocarstwo, ma pełnię władzy w swoim kraju i może prowadzić wojnę tak długo, jak pozwolą mu zasoby i ludzie. Zełenski natomiast, choć politycznie zręczny i umiejący grać na emocjach Zachodu, jest w dużo słabszej pozycji – jego kraj walczy o przetrwanie i jest zależny od zewnętrznej pomocy.
Jeśli Trump zamierza negocjować w stylu „spotkajmy się w połowie drogi”, to może się zdziwić, bo dla Putina każda taka „połowa” to tylko kolejny etap w realizacji jego celów. A jeśli Trump liczy, że zrobi jakiś „deal” w stylu biznesowym, to Rosja nie jest firmą, a wojna to nie transakcja nieruchomościowa.
Myślisz, że Trump naprawdę wierzy w taki model rozmów, czy to tylko PR-owa zagrywka dla własnych wyborców?"
...lepszego podsumowania naszego dialogu od tego co powiedziałeś raczej już nie znajdziemy