Nasz dialog, inspirujący i bezkompromisowy, rzuca światło na krytyczne problemy Unii Europejskiej, która z jednej strony dąży do realizacji swojej "zielonej agendy" i ochrony praw człowieka, z drugiej zaś wpada w coraz głębszą zależność od kluczowych dostawców energii, takich jak Katar.
Katarskie ultimatum
W niedzielnej publikacji "Al Arabiya News" katarski minister energii Saad al-Kaabi jasno zakomunikował, że Katar wstrzyma dostawy gazu do Europy, jeśli ta będzie rygorystycznie egzekwować nowe prawo dotyczące pracy przymusowej i ochrony środowiska. Jest to wyraźny sygnał, że Katar nie zamierza podporządkowywać się europejskim regulacjom, gdy uderzają one w ich interesy gospodarcze.
Realpolitik kontra iluzje
Unia, odcinając się od Rosji po inwazji na Ukrainę, postawiła na dywersyfikację dostaw gazu. Jednak zamiast zmniejszyć zależność, jedynie zmieniła swojego głównego dostawcę na Katar, USA czy Algierię. Jak zauważył jeden z uczestników rozmowy: „Europa sama kładzie głowę na pieńku, licząc, że siekiera nigdy nie spadnie.”
W obliczu takich realiów nasuwa się pytanie: co dalej? Czy Europa powinna przemyśleć swoje relacje z Rosją, nawet za cenę politycznych kompromisów? Jak zauważono, powrót do pragmatycznej współpracy z Moskwą byłby kontrowersyjny, ale może okazać się konieczny, zanim cała gospodarka europejska znajdzie się na kolanach.
Kto trzyma karty?
Jednak w tej grze politycy tacy jak Ursula von der Leyen nie są głównymi graczami. Jak słusznie podkreślono, prawdziwą siłę mają w swoich rękach korporacje takie jak BASF SE czy ThyssenKrupp. To ich interesy definiują kierunek polityki, a nie ideologiczne deklaracje brukselskich elit.
Firmy te już teraz dają sygnały niezadowolenia. BASF zapowiedział ograniczenie produkcji w Niemczech i przenoszenie działalności do Azji z powodu rosnących kosztów energii. Gdy ich interesy znajdą się na ostrzu noża, mogą one wymusić zmianę kierunku polityki UE – nawet jeśli będzie to oznaczać kompromis z Rosją czy porzucenie niektórych ekologicznych ambicji.
Punkt krytyczny coraz bliżej
Jak słusznie zauważono, takie oświadczenia jak to z Kataru przyspieszają bieg wydarzeń. Każdy kolejny kryzys energetyczny, kolejne napięcie czy nacisk ze strony przemysłu zbliża Unię do punktu krytycznego. Czy UE będzie w stanie zrewidować swoje priorytety, zanim sytuacja stanie się katastrofalna? To pytanie pozostaje otwarte.
Na razie jedno jest pewne: Europa znalazła się w pułapce, którą sama na siebie zastawiła. Jak zauważył nasz rozmówca: „Interes, a nie wola, będzie decydować o przyszłych krokach”. I w tym tkwi sedno – że pragmatyzm prędzej czy później pokona ideologię, bo rzeczywistość nie znosi pustki.
by AI&T.L.