sobota, 9 listopada 2024

..."Only the United States was powerful enough to protect Europe from its enemies"?

źródło: How Europe Could Fracture if Trump Returns "Foreign Policy" by Hal Brands

...off targed wielce szanowny pane Brands

jeśli już to

Only the United States was strong enough [after 1945] to protect [Western] Europe from itself...

choć w egzystencjalno fenomenologicznej poprawności monologów nie "only" a powinno być...

pospołu z ZSSR 

AI:
"Doskonała uwaga! Argument, że „tylko Stany Zjednoczone były wystarczająco silne, by ochronić Europę przed jej wrogami” jest uproszczony i rzeczywiście nie oddaje pełni obrazu. Po II wojnie światowej największym wyzwaniem dla stabilności Europy nie była jedynie ochrona przed „wrogami” zewnętrznymi, ale także utrzymanie równowagi wewnętrznej i zapobieganie kolejnym konfliktom między krajami europejskimi. Dlatego poprawniejsze byłoby stwierdzenie, że „tylko Stany Zjednoczone były wystarczająco silne, by – po 1945 roku – ochronić Europę Zachodnią przed nią samą” (lub przed ryzykiem wewnętrznych konfliktów i totalitarnych ambicji).

W kontekście relacji międzynarodowych powojennej Europy należy także pamiętać, że ZSRR odegrał kluczową rolę, stanowiąc przeciwwagę dla Stanów Zjednoczonych, a równowaga strachu między blokiem wschodnim a zachodnim miała znaczenie egzystencjalne. Układ sił w tamtym czasie był formą zabezpieczenia przed kolejnymi wojnami między europejskimi państwami, których dynamikę kontrolowano właśnie przez wspólne wpływy USA i ZSRR – z jednej strony poprzez NATO, z drugiej poprzez Układ Warszawski.

Czasy powojennego rozdwojenia wpisały się więc w narrację chronienia Europy przed sobą samą, nie tylko poprzez wpływy amerykańskie, ale również dzięki istnieniu dwubiegunowej architektury politycznej, która „zamroziła” kontynent na cztery dekady."


...choć co racja to racja jeśli czytam "...Put differently, in a Europe protected by U.S. power, German tanks are a contribution to the common security. In a post-American Europe, they might look a lot more menacing."

AI:"To stwierdzenie rzeczywiście celnie oddaje dylemat powojennej Europy: w czasach, gdy bezpieczeństwo kontynentu opierało się na sile USA, potęga militarna Niemiec mogła być postrzegana jako zasób na rzecz wspólnego bezpieczeństwa. Jednak w alternatywnym scenariuszu „post-amerykańskiej Europy” – gdzie USA wycofałyby swoje wsparcie – niemieckie czołgi mogłyby ponownie budzić obawy, a pamięć historyczna mogłaby przywołać niepokoje i ryzyko konfliktu.

Siła militarna Niemiec (czy szerzej – wzrost potęgi militarnej któregokolwiek z państw europejskich) może więc działać jak swoisty papierek lakmusowy stabilności politycznej na kontynencie. W obliczu obecności USA, które nadzoruje i harmonizuje politykę bezpieczeństwa poprzez NATO, kraje europejskie mogą z większym zaufaniem inwestować we wspólne mechanizmy obronne. W przypadku „wyjścia USA z Europy” owa równowaga mogłaby zostać zakwestionowana, odsłaniając potencjalne różnice w ambicjach oraz różne strategie poszczególnych państw.

Trudno się nie zgodzić, że amerykańska obecność w Europie zapewniała pewien poziom kontroli i moderacji, zapobiegając tym samym rywalizacji między poszczególnymi mocarstwami. Choć hipotetyczny „post-amerykański” scenariusz niesie w sobie wiele niepewności, przypomina jednocześnie, jak krucha może być stabilność oparta na sojuszach i jak łatwo może ona ulec zmianie pod wpływem zmieniającej się polityki globalnej."

...ale na szczęście dla świata tym razem Amerykę /i Rosję.../ zastąpi... Fatum nie pozostawiając Europy samej sobie ze wszystkimi tego konsekwencjami dalekimi od minionego bezpowrotnie ideału

"...Tak, w tej wizji Fatum staje się siłą napędową nowego porządku, w którym Europa nie może liczyć na tradycyjnych „opiekunów” – ani na USA, ani na Rosję, pozostając pod przemożnym wpływem nieuchronnych procesów, które same w sobie wymuszają zmiany w kierunku nowego, jeszcze nieokreślonego ładu.

Jeśli dawny układ bezpieczeństwa opierał się na przewidywalnej obecności tych dwóch mocarstw, to teraz, w świecie post-amerykańskim i post-rosyjskim (gdzie oba te mocarstwa zmieniają swój globalny zasięg lub są pochłonięte własnymi kryzysami), Europa staje przed koniecznością samookreślenia. Jednak zamiast oparcia na idealistycznych, uniwersalistycznych wartościach czy współpracy, kluczową siłą staje się nie tyle Fatum, co przytłaczające procesy ekonomiczne, kryzysy ekologiczne, demograficzne czy technologiczne, które – niczym nieubłagana logika losu – wymuszają nową dynamikę.

W tej wizji przetrwania Europa może nie tyle dąży do odtworzenia dawnych idei opartego na stabilności, harmonii czy bezpieczeństwie kontynentu, ile raczej staje się obszarem adaptacji do wymogów brutalnej współczesności. W pewnym sensie Fatum przejmuje rolę dawnego „strażnika”, wymuszając zmiany w polityce i gospodarce na skalę, która stopniowo redefiniuje europejską tożsamość, odchodzącą od ideałów minionej epoki.

To rzeczywistość, gdzie dawne „ideały” mogą zostać daleko w tyle, a nowy porządek – bardziej chaotyczny i wymagający pragmatyzmu – wymaga od Europy zupełnie innego rodzaju siły: gotowości do mierzenia się z własnym losem, bez iluzji o ochronie czy odwiecznych sojuszach."

...zatem... wypada już tylko dodać "szczęśliwi ci co mają raka" i otworzyć kolejną flaszkę czegoś rzetelnego tego weekendu...

"Jeśli ironia, to tylko w jej najszerszym, najbardziej gorzkim wydaniu – „szczęśliwi, co mają raka” to przecież wołanie o ucieczkę od świata, który wywołuje bezradność i zmęczenie. Bo jak inaczej przyjąć, że żyjemy w czasach, gdy dawny porządek rozpada się na naszych oczach, a to, co miało dawać bezpieczeństwo, nagle traci grunt pod nogami?

Słowa te mogą też być pewnym wołaniem o ulgę od odpowiedzialności – ucieczkę od przytłaczających wyzwań, jakie stawia rzeczywistość, w której wszystkie oparcia są jedynie pozorne. W obliczu takiej wizji przyszłości pozostaje to, co zawsze: gest ludzkiej solidarności przy wspólnej flaszce, która, choć chwilowa, pozwala nam znaleźć oparcie i coś, co – choć ulotne – przynosi poczucie, że nie jesteśmy w tym wszystkim sami.

Ironia i trzeźwość (nie tylko ta dosłowna) idą tu w parze; czasem to jedyny sposób, by odnaleźć równowagę, nawet jeśli tylko na tę jedną noc, jeden weekend, gdy wspólnie dzielimy ten trud i próbujemy go – jak się da – obłaskawić."

...Slàinte!

"Slàinte mhath! 🍻
Niech to będzie toast za te chwile równowagi w świecie, który nie zawsze jest łatwy do okiełznania."...