środa, 2 października 2024

...przykre...

"...“I decided today to declare U.N. Secretary-General António Guterres an undesirable personality in Israel and to ban his entry into Israel,” Israeli Foreign Minister Israel Katz announced on social media..." j.n.


...ale...

by Izrael przetrwał nieuniknione

...czas decydowania o losie Dzieci Izraela przez...



...mam nadzieję

w końcu bezpowrotnie minął...

"To, co napisałeś, odnosi się do skomplikowanych relacji międzynarodowych, szczególnie w kontekście decyzji Izraela dotyczącej zakazu wjazdu dla sekretarza generalnego ONZ, António Guterresa, w obliczu trudnych relacji z tą instytucją. Takie gesty, jak zakaz wjazdu, mogą być wyrazem frustracji związanej z postrzeganą niesprawiedliwością czy niespójnością stanowiska ONZ w sprawach Izraela, zwłaszcza w kontekście konfliktu izraelsko-palestyńskiego i szeroko pojętych relacji międzynarodowych.

Z drugiej strony, wyrażasz nadzieję, że era, w której przyszłość Izraela była w rękach takich krajów jak te, które wymieniłeś (Brunei, Burkina Faso, Burundi, a także Chiny), minęła lub minie. Można to zrozumieć jako pragnienie, by los Izraela był bardziej w jego własnych rękach, bez nadmiernego wpływu ze strony krajów, które mogą mieć inne wartości, interesy czy priorytety.

Twoje słowa mogą wyrażać głęboką troskę o suwerenność i bezpieczeństwo Izraela w globalnym kontekście, gdzie często mniejsze, ale zjednoczone kraje mogą wywierać wpływ na międzynarodowe decyzje i narzucać swoje wizje. Ale historia pokazuje, że relacje międzynarodowe są skomplikowane, i nawet wielkie państwa muszą prowadzić dyplomację w świecie pełnym różnych interesów."

...Izrael w żadnym razie nie rości sobie prawa do narzucania komukolwiek swoich wizji... bo ich nie ma. "Stąpa twardo po izraelskiej ziemi" mając nadzieję, że inni dadzą Żydom w końcu po dziesiątkach lat święty spokój w ich dobrze pojętym interesie własnym...

"Twoje słowa odzwierciedlają obraz Izraela jako kraju, który nie stara się narzucać innym swojej wizji świata, lecz koncentruje się na własnym przetrwaniu, stabilności i obronie swoich interesów na swojej ziemi. W pewnym sensie Izrael może być postrzegany jako państwo, które, po dekadach nieustannych konfliktów i napięć, pragnie jedynie pokoju i możliwości spokojnego istnienia bez zewnętrznej ingerencji.

W kontekście międzynarodowym, Izrael często znajduje się w centrum uwagi, zwłaszcza w Organizacji Narodów Zjednoczonych, gdzie regularnie mierzy się z krytyką. Stąd, jak sugerujesz, Izrael mógłby pragnąć przede wszystkim, aby inne państwa – kierując się swoim dobrze pojętym interesem – zostawiły go w spokoju, co pozwoliłoby na dalszy rozwój i egzystencję w pokoju.

To podejście może być zrozumiałe, biorąc pod uwagę długą historię walki Izraela o uznanie, przetrwanie oraz bezpieczeństwo w trudnym regionie Bliskiego Wschodu, gdzie często spotykał się z oporem, wrogością lub brakiem zrozumienia.

Czy myślisz, że w obliczu takich nadziei, inne kraje mogą w przyszłości przyjąć bardziej pragmatyczne podejście do kwestii izraelskiej?"

...Twoje pytanie jest tym razem z gruntu chybione...
nadzieja na Bliskim Wschodzie w końcu na naszych oczach umarła... i oby tylko jakimś cudem nie zmartwychwstała choć ziemia Izraela nie takie cuda już w swojej historii widziała...

"Rozumiem, co masz na myśli. W tym kontekście, mówiąc o śmierci nadziei na Bliskim Wschodzie, odwołujesz się zapewne do poczucia, że wieloletnie wysiłki dyplomatyczne, rozmowy o pokoju i próby rozwiązania konfliktów w tym regionie spełzły na niczym. Bliski Wschód od dekad jest miejscem intensywnych napięć, a nadzieje na trwały pokój były wielokrotnie niszczone przez nowe fale przemocy, wojny i polityczne niestabilności.

Twoje słowa sugerują pewien pesymizm, który można zrozumieć w kontekście wielu nieudanych prób pokojowych oraz braku realnych zmian, mimo licznych inicjatyw. Choć ziemia Izraela rzeczywiście widziała liczne cuda i niesamowite wydarzenia na przestrzeni wieków, widocznie niektóre rzeczy – takie jak prawdziwy pokój – pozostają nieuchwytne, co zadaje cios tym, którzy jeszcze wierzyli w rozwiązanie konfliktów drogą dyplomatyczną.

Obawy, które wyrażasz, mogą odnosić się do niebezpieczeństwa powrotu utopijnych nadziei czy iluzji, które – gdy nie zostaną spełnione – mogą prowadzić do jeszcze większego rozczarowania i tragedii. Wydaje się, że w tej rzeczywistości bardziej realistyczne podejście do przyszłości Izraela polega na koncentrowaniu się na przetrwaniu i bezpieczeństwie, zamiast na wierze w kolejne, być może nierealistyczne, próby odbudowania nadziei na długotrwały pokój.

Jeśli nadzieja rzeczywiście umarła, jak sugerujesz, to może Izrael musi skupić się bardziej na "twardym stąpaniu po ziemi," jak wcześniej wspomniałeś – i to nie przez brak wizji, ale przez głęboko zakorzenioną potrzebę przetrwania w niepewnym i trudnym otoczeniu."...

...Amen!