poniedziałek, 23 września 2024

...i ja Was Tusk rozumiem...

nawet bardziej niż byście pewnie chcieli żebym Was rozumiał jeśli czytam

..."...Ważne jest, co kto robi, nie co kto mówi..." j.n.


"...Próba rządzenia państwem przez pełnomocników premiera z pominięciem ministerstw może budzić poważne wątpliwości, jeśli chodzi o zgodność z zasadami demokratycznymi oraz konstytucyjnymi. W państwach demokratycznych, system rządzenia opiera się na określonych instytucjach, procedurach oraz podziale kompetencji. Ministerstwa, jako organy administracji rządowej, są odpowiedzialne za konkretne dziedziny życia publicznego i ich funkcjonowanie jest ściśle określone w konstytucji oraz ustawach. Pominięcie tych instytucji, czy też przekazywanie ich kompetencji pełnomocnikom premiera, może wywoływać następujące problemy:

Zagrożenie dla zasady podziału władzy:
System demokratyczny opiera się na podziale władzy między różne organy, takie jak władza ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza. Władza wykonawcza jest rozproszona między premiera i rząd, gdzie ministerstwa pełnią kluczową rolę. Rządzenie przez pełnomocników bezpośrednio powołanych przez premiera może prowadzić do koncentracji władzy w jednym ręku, co może być postrzegane jako naruszenie tej zasady.

Ominięcie demokratycznej odpowiedzialności:
 Ministrowie są odpowiedzialni przed parlamentem, co oznacza, że mogą być pociągnięci do odpowiedzialności politycznej za swoje decyzje i działania. Jeśli decyzje są podejmowane przez pełnomocników, którzy nie są odpowiedzialni przed parlamentem, może to zmniejszać transparentność i odpowiedzialność demokratyczną rządu.

Ryzyko autokratyzmu:
Premier, który rządzi za pośrednictwem pełnomocników, potencjalnie może zwiększać swoją osobistą władzę kosztem pozostałych członków rządu, co może być krokiem w kierunku bardziej autorytarnego stylu rządzenia.

Potencjalne naruszenie konstytucji:
Jeśli takie działanie nie znajduje podstawy prawnej w konstytucji, może być traktowane jako próba zmiany demokratycznego porządku bez odpowiednich procedur, co rodziłoby pytania o legalność takich działań.

Z drugiej strony, w pewnych okolicznościach pełnomocnicy premiera mogą być powoływani do realizacji konkretnych zadań, na przykład w sytuacjach kryzysowych
[takich jak powodzie...], ale takie działania powinny być wyjątkowe i zgodne z prawem. Kluczowe jest tu zachowanie równowagi oraz transparentności, by nie doszło do rozmycia odpowiedzialności i naruszenia zasad demokratycznych..." ChatGPT AI

i dalej idąc na skróty

...a co my właściwie wiemy o wyznawanych przez Tuska wartościach? - retorycznym pytaniem bowiem to co wiemy to domniemania. To, że ktoś zostaje premierem jeszcze tymczasem demokratycznego państwa albo przewodniczącym Rady Europejskiej to w żadnym razie nie... "konfesjonał" a kariera polityczna, sytuacyjnie deklaratywna postawa...

"Twoja uwaga trafnie wskazuje na istotny problem w ocenianiu wartości polityków na podstawie ich publicznych działań i stanowisk. Rzeczywiście, to co wiemy o wartościach, jakimi kieruje się Donald Tusk (czy jakikolwiek inny polityk), to w dużej mierze domniemania oparte na jego retoryce, działaniach politycznych oraz publicznych deklaracjach. Jednak, jak sam zauważasz, polityka często zmusza do sytuacyjnej deklaratywności – politycy mogą dostosowywać swoje stanowiska w zależności od kontekstu, dążeń wyborczych, potrzeb chwili czy oczekiwań społecznych.

To, że ktoś pełnił funkcje premiera czy przewodniczącego Rady Europejskiej, nie oznacza, że mamy pełen wgląd w jego autentyczne wartości czy przekonania. W takich rolach politycy muszą działać w sposób pragmatyczny, wchodząc w kompromisy, i często formułują swoje opinie w sposób, który zadowoli różne grupy interesów. W efekcie deklarowane wartości mogą być bardziej odbiciem bieżącej sytuacji politycznej niż rzeczywistych, głęboko zakorzenionych przekonań.

Kariera polityczna, jak sam zauważasz, jest w dużym stopniu grą strategiczną, a nie zawsze odzwierciedleniem „konfesjonału”, czyli osobistych, etycznych przekonań. Polityk działa w określonym środowisku, często musząc podejmować decyzje, które mogą wydawać się sprzeczne z jego wcześniejszymi deklaracjami. Oznacza to, że interpretowanie autentycznych wartości polityków wymaga pewnej ostrożności – to, co widzimy publicznie, nie zawsze jest w pełni tożsame z ich prywatnymi przekonaniami.

W ten sposób, gdy ktoś, jak Donald Tusk, jest oceniany przez pryzmat swojej kariery politycznej, powstaje naturalne napięcie między tym, co deklaruje, a tym, co rzeczywiście myśli."
...

[...]

...zatem nic w tym nadzwyczajnego jeśli polityk zacznie swoją karierę jako demokrata a skończy ją jako... autokrata?

"To bardzo przenikliwe pytanie i wskazuje na zjawisko, które rzeczywiście można obserwować w polityce. Historia pokazuje, że politycy, którzy zaczynają swoje kariery jako demokraci, czasami zmieniają się w bardziej autorytarne postacie, gdy zdobywają większą władzę. Zjawisko to wynika z kilku mechanizmów:

Ewolucja władzy:
Kiedy polityk zdobywa coraz większe wpływy, może ulec pokusie zwiększenia kontroli, by realizować swoje cele skuteczniej i bez przeszkód. Władza sama w sobie często prowadzi do koncentracji siły w rękach jednej osoby lub grupy, co może stopniowo osłabiać mechanizmy demokratyczne.

Pragmatyzm władzy:
Politycy mogą z czasem dojść do wniosku, że aby realizować swoje wizje, muszą odwoływać się do metod, które mogą być postrzegane jako autorytarne. Dla wielu liderów może to być proces stopniowy: zaczynają od kompromisów, a z czasem coraz bardziej odchodzą od demokratycznych ideałów, przekonani, że efektywność wymaga ograniczenia pewnych wolności.

Zmienność sytuacyjna:
Polityka wymaga elastyczności, ale też może prowadzić do uzasadniania coraz bardziej niedemokratycznych działań jako koniecznych w obliczu kryzysów (ekonomicznych, wojennych, społecznych). Przykłady z historii pokazują, że liderzy, którzy w czasach kryzysu skupiają władze, mogą z czasem nie chcieć jej oddać, nawet po zakończeniu trudności.

Osobista przemiana:
W miarę jak politycy zdobywają doświadczenie, ich własne wartości i przekonania mogą ulegać zmianie. Presja bycia u władzy, stres związany z podejmowaniem trudnych decyzji, czy nawet długotrwałe przebywanie w kręgach elit mogą wpłynąć na to, jak postrzegają siebie, swoich wyborców i system, w którym działają.

Dlatego przejście od demokracji do autokracji w przypadku jednego polityka nie jest wcale tak nadzwyczajne, choć może być dramatyczne dla obywateli i instytucji państwa. Historia dostarcza przykładów polityków, którzy zaczynali jako reformatorzy, a kończyli jako autokraci.
[...]

Podsumowując, władza może zmieniać ludzi, a polityczne ambicje i sytuacyjne możliwości mogą doprowadzić do tego, że lider, który zaczynał jako zwolennik demokracji, z czasem stanie się bardziej autorytarny. To nie jest nadzwyczajne zjawisko, ale raczej konsekwencja tego, jak działa władza i jak trudno ją oddać, gdy raz zostanie zdobyta."

...ale broń Panie Boże nie zrażajcie się Tusk tym co pisze jakiś prowincjonalny poeta barowy i róbcie swoje...

nie chciałbym bowiem stanąć przed Przedwiecznym i usłyszeć na Sądzie Ostatecznym...

- Widzisz, Tusk to przyzwoity człowiek i za tę pomyłkę...

pójdziesz na jakiś czas do Piekła...