wtorek, 16 lipca 2013

"Big LOL Prize" ?..

...proszę bardzo:

"...Zamaskowani członkowie skrajnej prawicy wdarli się na Uniwersytet Warszawski, przerwali wykład prof. Magdaleny Środy..."


źródło: "Gazeta Wyborcza pl"

I dalej:

"...Mężczyźni, którzy wdarli się do sali wykładowej, mieli na twarzach maski konia, małpy, klauna; wyrwali drzwi do sali, po czym tańczyli i krzyczeli: "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę". Doszło do przepychanek z ochroną, następnie interweniowała policja; dwie osoby ukarano mandatem..."

Na co za pośrednictwem swojego rzecznika prasowego, nomen omen pana Ślepokura, warszawska prokuratura okręgowa reaguje zgodnie z nową tradycją sięgającą korzeniami nie dalej, jak tylko pokolenia "żniwiarzy z Treblinki":

"...- Postępowanie zostało umorzone wobec braku znamion czynu zabronionego - ogłosił rzecznik prasowy warszawskiej prokuratury okręgowej prok. Dariusz Ślepokura..."...

źródło: "Google Images"
...z odwołaniem, jak przystało na oświeconych prawników, już nie do "Wikipedii", a do stosownego paragrafu zawartego w Kodeksie Karnym:

"...Kodeks karny przewiduje karę grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku dla tego, kto "wdziera się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia albo ogrodzonego terenu albo wbrew żądaniu osoby uprawnionej miejsca takiego nie opuszcza".

"- W tym przypadku wszyscy świadkowie zgodnie zeznali, że osoby zakłócające wykład na żądanie ochrony dobrowolnie wyszły z budynku i hałasowały przed budynkiem - tłumaczy Ślepokura..." 

Zobowiązując mnie tym uzasadnieniem do odnotowania w publicystycznej rzetelności, że jeszcze do niedawna z przysłowiową "świecą" można by było szukać pomiędzy Bałtykiem a Tatrami kogoś, kto z urzędu publicznie mylił by kurnik z uniwersytetem...

...ale "to se ne vrati, Pane Havranek" i Dycha, Rosół, prokurator Ślepokura jak i reszta odpadów po bywszym PRLu robiących współcześnie za elity w Pospolitej mogą spać spokojnie snem delirycznym w zapomnieniu nieuniknionego końca każdego snu - nawet tego, śnionego współcześnie nad Wisłą w majestacie pokracznego kapłaństwa Demona kracji...

...ale to już historia na inne opowiadanie, którego to nie ja będę autorem, a samo Życie pisane z dużej litery.

No i dobrze.