środa, 7 listopada 2012

Pani Agata Nowakowska pyta:

źródło: "Gazeta Wyborcza pl"

…pozostawiając pytanie w oczywisty sposób bez odpowiedzi, czego rekompensatą ma być zapewne jej zdjęcie na pół ekranu mojego laptopa, ale nie jest, o czym piszę tym razem bez stosownego skrępowania wyzbyty wyrozumiałości dla słabości natury człowieczej, przywołując w zamian dla zachowania równowagi i ciągłości narracyjnej kolejny wpis z 2007 roku [!] w temacie poczyniony na marginesie równie medialnej w tamtym czasie afery, choć w wymiarze - w porownaniu z tą "wybuchową" - zdecydowanie kameralnym, towarzysko koteryjnym i politycznie"familijnym" (R.K.):

"…dała „Rzeczpospolita” i „Gazeta Wyborcza”

Czapki z głów ! Nie, nie w dowód uznania –Pampers, to Pampers, nawet, jeśli jest redaktorem, albo prokuratorem- czapki z głów dla ochłody porażonych elektryzującą wiadomością mózgów:

Pan K. nieprzyzwoicie bogaty obywatel Gromnicznej, zatrzymał się właśnie w Zurychu i, jak by tego było mało, to w samym centrum i do tego w luksusowym hotelu. 


Koniec wiadomości? Skądże! Piszący manipuluje dalej:

Hotel, jak już wiemy, jest luksusowy, a pan K. wynajął w nim apartament numer 430 (to bardzo ważne, ten numer, autor sugeruje nam tym, że jest dobrze poinformowany, nie jakiś tam 213, ani 114, tylko właśnie 430).

Czytelnik nie ma czasu na refleksję rodzaju:

A gdzie właściwie miał by zatrzymać się nieprzyzwoicie bogaty pan K.? W przytułku Armii Zbawienia? 


I o to własnie chodzi...

Pampers ściemnia dalej, informując, że wynajął, ale go tam w miniony weekend nie było.

Jeśli przywołamy w tym miejscu początek wiadomości, w przekazie informujący nas, że pan K. przybył do tego, ślicznego, szwajcarskiego miasta, nie w zbożnych celach wpłaty kradzionych pieniędzy na tajne konto, tylko po to, by w tym helweckim mieście założyć kwaterę główną, to w przekonaniu redaktorów i ich zleceniodawców, pan K. „leży i kwiczy”, żaden, bowiem prawdziwy Polak nie wybaczy takiego draństwa - kwatery głównej w Zurychu.

Żałosne...


Po co więc o tym piszę? 

Sam nie wiem, może, gdzieś w zakamarkach duszy mam nadzieję, że ktoś w końcu oprzytomnieje, uświadamiając sobie choćby to, że żyje na świecie jeszcze spora, znacząca statystycznie grupa ludzi, umiejących odróżnić rzetelne dziennikarstwo, od, zasługującej na pogardę, nieudacznej, tandetnej i w końcu aż śmiesznej partaninie dziennikarskiej, próbującej uchodzić… 

Właściwie, to nie wiadomo, za co…

Ach tak, za czwartą władzę przecież…

(źródło: "Wordpress", post z Września 2007 roku - available only to members)

Jak to się ma do sprawy Cezarego Gmyza, to już nie mnie rozsądzać, a zaiteresowanym.