czwartek, 4 października 2012

...kto kogo w końcu tu bzyka* ?

Chwila, moment panie prezesie, bo jakoś nie nadążam:

W pierwszym akapicie stoi, "jak wół":

„Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego broni sędziów przez zarzutami korupcji - mówi że nie ma na nią żadnych dowodów…”

źródło: "Money pl"

A zaraz w następnym:

„Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego Stanisław Dąbrowski zapewnił podczas konferencji prasowej, że jeżeli faktycznie są dokumenty potwierdzające, iż sędzia izby cywilnej uczestniczył w korespondencji na temat pomyślnego załatwienia sprawy w Sądzie Najwyższym…”

Co kończy się cytatem wprost próbującym "rozkołysać wawelski dzwon Zygmunta":

„- Uważam, że pisanie tego typu artykułów jest szkodliwe dla autorytetu państwa, podważa zaufanie do niego - powiedział Dąbrowski…”

W związku z czym pozwolę sobie napisać (co jest jednoznaczne z tym, że z kolei ja uważam), iż artykuł jest wtórny do faktów – jakie by one w końcu nie były, a jeśli nie, jeśli jest inaczej, to już od kilkudziesięciu godzin powinien być przedstawiony publicznie redaktorom zarzut szkalowania państwa i jego naczelnych instytucji.

…bowiem „albo rybka, albo pipka” szanowny panie prezesie, bo jeszcze – może tymczasem, a jednak – Państwo pisane z dużej litery, a już szczególnie RP, to nie jednopłciowe małżeństwo, w którym trudno postronnym rozpoznać, kto jest kto, nie wspominając o wiedzy równej pewności, kto kogo w końcu w nim bzyka.

* sytuacyjnie czuję się zobowiązany w stopniu dla mnie dostępnym posłużyć się w tym tekście parlamentarną odmianą języka polskiego.