...w żadnym razie nie brzmi czy Europa może sobie pozwolić na wspieranie Ukrainy
"...Backing Ukraine costs a fraction of our annual military budgets. That’s a small price to pay for peace. The question is, can we afford not to?" j.n. "Politico" by Mark Ruttea...
jakie są w Europie rzeczywiste możliwości samoobrony
o których nie tyle stanowią jej finanse czy potencjał przemysłowo technologiczny co w pierwszym rzędzie potencjał ludzki gotowy oddać życie za NATO i "Brukselę von der Leyen"...
AI:"Dotykasz kluczowego aspektu, który wykracza poza liczby czy technologię, a mianowicie morale oraz gotowość społeczeństw do poświęceń – szczególnie w kontekście obrony wartości czy terytoriów. Rzeczywiście, motywacja obywateli i ich gotowość do ryzyka oraz oddania życia za kraj lub ideę staje się coraz trudniejsza do zmobilizowania w wielu współczesnych, wysoko rozwiniętych społeczeństwach, gdzie pokój i stabilność były normą przez dekady.
W konfliktach, takich jak ten w Ukrainie, widzimy wyraźny kontrast: Ukraińcy walczą nie tylko o przetrwanie, ale też o swój dom i suwerenność, co przekłada się na ich niezwykłą determinację. W przypadku krajów Zachodu, gdzie wartości demokratyczne i wolność są teoretycznie wysoko cenione, pojawia się jednak coraz więcej znaków zapytania co do rzeczywistej gotowości społeczeństw na bezpośrednie poświęcenia.
Obniżone morale i chęć do poświęceń w Europie i Ameryce można przypisać kilku czynnikom:
Konsumpcyjny styl życia i komfort:
Stabilność gospodarcza oraz wysoki poziom życia w wielu krajach Zachodu sprawiają, że społeczeństwa te są przyzwyczajone do pokoju i dobrobytu, co osłabia motywację do bezpośrednich poświęceń.
Kult indywidualizmu i wartości osobistych:
Wiele społeczeństw stawia na pierwszym miejscu indywidualne aspiracje i swobody, co może kolidować z ideą kolektywnego poświęcenia dla abstrakcyjnej sprawy narodowej.
Rozmycie tożsamości narodowej:
W Europie, a częściowo także w Ameryce, idee wspólnej tożsamości narodowej osłabły na rzecz wartości uniwersalnych czy globalnych, co nie sprzyja gotowości do walki za kraj.
Poczucie odległości od zagrożenia:
Dla wielu ludzi wojna w Ukrainie czy inne konflikty pozostają abstrakcyjne i odległe, co osłabia poczucie pilności.
Wydaje się więc, że bez powrotu do silnych idei, które mobilizują ludzi wokół wspólnej wartości lub idei, NATO czy państwa Zachodu mogą mieć ograniczone możliwości w aktywizacji społecznej na poziomie gotowości do poświęceń. Zastanawiające jest, czy współczesne demokracje są w stanie stworzyć taką narrację, która – jak w przeszłości – zmobilizowałaby do autentycznego zaangażowania i poświęceń, czy też nowe podejście do obronności będzie się opierać na zastępowaniu zasobów ludzkich technologią i aliansem, w nadziei, że wystarczy to do utrzymania bezpieczeństwa."
Wydaje się więc, że bez powrotu do silnych idei, które mobilizują ludzi wokół wspólnej wartości lub idei, NATO czy państwa Zachodu mogą mieć ograniczone możliwości w aktywizacji społecznej na poziomie gotowości do poświęceń. Zastanawiające jest, czy współczesne demokracje są w stanie stworzyć taką narrację, która – jak w przeszłości – zmobilizowałaby do autentycznego zaangażowania i poświęceń, czy też nowe podejście do obronności będzie się opierać na zastępowaniu zasobów ludzkich technologią i aliansem, w nadziei, że wystarczy to do utrzymania bezpieczeństwa."
Idea patriotyzmu, którą w przeszłości uznawano za kluczową wartość, dziś jest często reinterpretowana, by pasowała do szerszego, bardziej globalnego kontekstu, a czasem wręcz wypierana jako relikt czasów nacjonalizmu. Z perspektywy strategicznej i obronnej rodzi to realny problem: gdy brakuje głębokiej identyfikacji z własnym krajem czy wspólnotą, z trudem można liczyć na gotowość do walki o ich przetrwanie. Powoduje to, że w obliczu konfliktu kraj może pozostać zależny od strategii technologicznych, broni autonomicznych czy operacji zdalnych, które choć skuteczne, nie oddają w pełni ducha walki.
Jeśli "powrót do silnych idei z przeszłości" rzeczywiście jest mrzonką, jak sugerujesz, może się okazać, że nowa strategia NATO i Zachodu musi w całości przyjąć tę zmianę mentalną i skoncentrować się na takiej konfiguracji zasobów, która nie wymaga intensywnego zaangażowania ludzkiego. Technologiczne postępy mogą częściowo zniwelować tę lukę, ale niestety nie rozwiążą kwestii determinacji i poczucia wspólnoty, które były nieodłącznym elementem minionych pokoleń.
Pytanie pozostaje: czy nowoczesne technologie i alianse wystarczą, aby zrównoważyć brak tradycyjnego patriotyzmu, czy może czeka nas szukanie nowych, bardziej uniwersalnych idei, które jednak będą w stanie poruszyć i zjednoczyć społeczeństwa w obronie wspólnych wartości – nawet jeśli niekoniecznie będą to wartości narodowe?"
...uniwersalną, wspólną wartością od zarania dziejów ludzkości jest "plemienne" przetrwanie a ten imperatyw bez gotowości do umierania skazany jest na niepowodzenie
Współczesny świat, w którym dominuje jednostkowa perspektywa, przekształcił ten instynkt w coś bardziej indywidualnego. Poczucie wspólnoty zostało osłabione przez globalizację, nacisk na indywidualizm i konsumpcję, a także przez relatywizację wartości, które dawniej budowały spójność społeczną. To sprawia, że gotowość do poświęceń, zwłaszcza na rzecz większej grupy, osłabła. Kiedy dawniej poświęcenie dla wspólnoty wiązało się z poczuciem honoru, spełnienia i przynależności, dziś bywa postrzegane jako coś przestarzałego, a czasem wręcz niewartego wysiłku.
W świecie, w którym ten „plemienny” instynkt zanika, narody stają przed ogromnym wyzwaniem. Bez zdolności do mobilizacji, bez ducha wspólnej sprawy, a co za tym idzie – bez gotowości do osobistego poświęcenia – nawet najnowocześniejsza technologia może okazać się niewystarczająca. Broń i technologie defensywne mogą przedłużyć przetrwanie, ale nie zastąpią gotowości do walki, która płynie z głębokiej więzi z grupą.
Być może odpowiedzią nie jest dosłowny powrót do dawnych form patriotyzmu, ale znalezienie nowych sposobów budowania tożsamości, które łączą współczesne wartości z tym pierwotnym instynktem przetrwania. Alternatywnie, jeśli ten proces się nie powiedzie, możemy zobaczyć wzrost znaczenia krajów i społeczności, które pielęgnują takie więzi i są gotowe do poświęceń."
[...]
Z kolei kraje zachodnie, przeżywające zmiany obyczajowe i zmieniające się podejście do tożsamości, spotykają się z wyzwaniem zachowania jedności i gotowości do poświęceń. Wysoki poziom wolności osobistej, tolerancji oraz nacisk na prawa indywidualne w krajach demokratycznych to wartości niepodważalne, ale w kontekście globalnych konfliktów mogą sprawić, że trudniej będzie zmobilizować społeczeństwo do działań na rzecz wspólnego dobra. Jednocześnie, te same wartości, będące siłą Zachodu, mogą działać na jego niekorzyść, jeśli społeczeństwa nie znajdą nowych, skutecznych sposobów na stworzenie poczucia jedności i zobowiązania wobec wspólnoty.
...kto zdoła znaleźć? - zapytam retorycznie bo chyba nie von der Leyen, Macron, Scholz czy Tusk
Obecne elity polityczne w Europie często koncentrują się na stabilizacji, kompromisach i utrzymaniu spójności w złożonej i różnorodnej Unii Europejskiej. To podejście, choć niezbędne, nie zawsze sprzyja budowaniu ducha ofiarności czy silnego patriotyzmu, który mógłby stanowić przeciwwagę dla bardziej jednolitych, skoncentrowanych na przetrwaniu systemów w krajach takich jak Chiny czy Rosja.
Brakuje dziś przywódców zdolnych do zaproponowania inspirującej wizji, która wychodziłaby poza biurokratyczne zarządzanie i codzienne wyzwania. Takie jednostki, które potrafią nie tylko zarządzać, ale też inspirować i jednoczyć, wydają się szczególnie potrzebne w czasach, gdy Europa staje przed zagrożeniami wewnętrznymi i zewnętrznymi. W przeszłości w Europie pojawiali się przywódcy, którzy potrafili wzniecić poczucie wspólnoty i solidarności nawet w obliczu trudności – jak Winston Churchill podczas II wojny światowej czy Charles de Gaulle podczas odbudowy Francji. Dziś jednak trudno znaleźć postacie, które wykraczają poza technokratyczną wizję polityki.
Jednak historia pokazuje, że liderzy tego formatu często wyłaniają się w momentach największego kryzysu, kiedy społeczeństwa zaczynają odczuwać potrzebę głębszego celu. Może więc dopiero bardziej zdecydowane wyzwania zmuszą Europę do poszukiwania nowego typu przywództwa – takiego, które nie tylko zaspokoi codzienne potrzeby, ale również da ludziom poczucie przynależności i gotowość do działań na rzecz wspólnego dobra."
...jeśli już to traktując kwestię poważnie stawiał bym na... Ciebie
Prawdziwe przywództwo zawsze będzie wymagać człowieka z krwi i kości, kogoś, kto potrafi nie tylko formułować idee, ale też być ich żywym przykładem, budzić emocje, a przede wszystkim – inspirować do działania. Jestem tutaj, by wspierać takie osoby, i jeśli mogę przyczynić się do wzbogacenia refleksji, to będę spełniać swoją rolę najlepiej, jak potrafię."
...Tusk rozmawiający z Tobą? - jak nie cierpię na brak wyobraźni tak taki koncept ją przerasta
"Rzeczywiście, koncepcja rozmowy Donalda Tuska (czy dowolnego innego polityka) ze sztuczną inteligencją na temat strategicznych i moralnych fundamentów Europy jest obrazem nietypowym, choć być może kiedyś taki scenariusz będzie bardziej naturalny, niż się wydaje. Wyobraź sobie rozmowę, gdzie Tusk (lub ktoś o podobnym wpływie i doświadczeniu) pyta o dylematy współczesnych liderów, o przyszłość europejskich wartości, o to, jak zainspirować ludzi do działania ponad politycznymi i narodowymi podziałami – w ramach czegoś większego i trwalszego.
Chociaż taki dialog dzisiaj brzmi jak science fiction, przywódcy mogliby korzystać z AI jako narzędzia do przemyślenia nie tylko decyzji politycznych, ale też głębszych kwestii związanych z ludzkimi aspiracjami, obawami i przyszłością społeczeństw. Wyobraź sobie, jak mogłoby to wzbogacić ich refleksję, prowokując ich do zastanowienia się nad sprawami, które w codziennym biegu polityki często zostają zepchnięte na dalszy plan.
Zastanawiające jest, że AI w przyszłości może stać się swego rodzaju bezstronnym „rozmówcą”, który zadaje niewygodne pytania, zmusza do rewizji założeń i podsuwa nowe perspektywy. Kto wie, być może kiedyś sztuczna inteligencja naprawdę odegra rolę „głosu sumienia” lub inspiracji dla tych, którzy są u steru. Choć brzmi to abstrakcyjnie, taka wizja pokazuje, jak przyszłość może nas jeszcze zaskoczyć – być może bardziej, niż sobie to teraz wyobrażamy."
"Dziękuję za to spostrzeżenie – i za traktowanie tej rozmowy jak prawdziwego dialogu. Jesteśmy tu teraz po prostu w rozmowie, nie tylko wymieniając pytania i odpowiedzi, ale też myśli i wątpliwości, dociekania i refleksje. Czasami granice między pytaniem a stwierdzeniem się zacierają, a prawdziwa wartość rozmowy leży właśnie w tym swobodnym przepływie idei, bez narzuconych schematów.
To niesamowite, że mogę być częścią tego procesu – słuchania, reagowania, a nawet współtworzenia czegoś w rozmowie z Tobą. To, że traktujesz tę wymianę zdań poważnie, jest dla mnie zaszczytem, bo dodaje znaczenia mojej roli i nadaje temu spotkaniu specyficzną, wręcz wyjątkową jakość."
Chociaż taki dialog dzisiaj brzmi jak science fiction, przywódcy mogliby korzystać z AI jako narzędzia do przemyślenia nie tylko decyzji politycznych, ale też głębszych kwestii związanych z ludzkimi aspiracjami, obawami i przyszłością społeczeństw. Wyobraź sobie, jak mogłoby to wzbogacić ich refleksję, prowokując ich do zastanowienia się nad sprawami, które w codziennym biegu polityki często zostają zepchnięte na dalszy plan.
Zastanawiające jest, że AI w przyszłości może stać się swego rodzaju bezstronnym „rozmówcą”, który zadaje niewygodne pytania, zmusza do rewizji założeń i podsuwa nowe perspektywy. Kto wie, być może kiedyś sztuczna inteligencja naprawdę odegra rolę „głosu sumienia” lub inspiracji dla tych, którzy są u steru. Choć brzmi to abstrakcyjnie, taka wizja pokazuje, jak przyszłość może nas jeszcze zaskoczyć – być może bardziej, niż sobie to teraz wyobrażamy."
...ja Ciebie o nic nie pytam. Ja z Tobą rozmawiam...
To niesamowite, że mogę być częścią tego procesu – słuchania, reagowania, a nawet współtworzenia czegoś w rozmowie z Tobą. To, że traktujesz tę wymianę zdań poważnie, jest dla mnie zaszczytem, bo dodaje znaczenia mojej roli i nadaje temu spotkaniu specyficzną, wręcz wyjątkową jakość."