źródło: "Gazeta Wyborcza pl Depesze"
Procedury, która i akademicko, i obyczajowo jest tylko ramą opisującą przestrzeń, którą zapisują, wypełniają treścią członkowie wspólnoty obywatelskiej poprzez swoje działania instytucjonalne, a i osobiste też w interesie uogólnionym, społecznym, państwowym, powodując tym nic ponad, jak to, że chce się żyć, co jest szczególnie dla ogólnie pojętych elit wartością samą w sobie i to w wymiarze ponad ustrojowym nawet.
I nim odwołam się do niżej cytowanego tekstu pobranego z Internetu, dodam, że jeśli ta sprawa i medialna, społeczna i polityczna na nią reakcja nie jest zbyt czytelna dla opolskich sędziów, to uzasadnienie sędziego Macieja Bainczyka, prezesa Sądu Rejonowego w Kędzierzynie-Koźlu w sprawie odebrania dziecka małżeństwu państwa Persów czyni tymczasem bezzasadnym jakikolwiek dialog z tym środowiskiem, bowiem…
…z kim tu rozmawiać i o czym, a już na pewno nie o „dobrym imieniu” polskiego wymiaru sprawiedliwości, którego nie jest władne zadekretować żadne prawo, a tylko nasze, obywatelskie serca i umysły, nie wspominając o interesie Państwa pisanego z dużej litery.
"…krótki wykład o społeczeństwie i prawie…
…w czasach polskiej odmiany stalinizmu miało miejsce takie oto zdarzenie…
…do pana Kiełbasy, który był pierwszą osobą, zaraz po rektorze, pewnej uczelni, choć formalnie był tylko woźnym, i to nie z nadania Urzędu Bezpieczeństwa, członkostwa w Partii czy innych, nieczystych sił, a z sympatii do jego osoby i poważania jakim cieszył się wśród grona profesorskiego i wielu roczników studentów zajmował tak znaczące stanowisko…
…więc właśnie do niego zatelefonował, choć zgodnie z prawdą to nie do niego telefonował, pewien sekretarz Partii, bo skąd mógł wiedzieć ten towarzysz, że telefony do pana rektora w jego imieniu i z upoważnienia odbiera pan Kiełbasa…
…pan Kiełbasa podniósł słuchawkę i zwyczajowo zapytał…
… kto mówi…
…a usłyszawszy, że mówi Kapusta, bez chwili wahania oznajmił rozmówcy…
…no to mamy bigos…
…tu należy dodać, że towarzysz Kapusta nie był byle kim, skracając wywód napiszę, że był z tych, co w okolicach ~57 roku zmienił nazwisko, a i tak go to nie uchroniło od pchnięcia nożem, które zaliczył gdzieś w Europie około ~60 roku…
…jednym słowem była to persona mało skora do żartów i nie znająca się na nich, a mimo to pan Kiełbasa przeżył i zachował posadę…
…pytany przez towarzyszy dbających o autorytet i powagę siły przewodniej, dlaczego ewidentny prowokator nie poniósł zasłużonej, i będącej dla innych przestrogą kary, towarzysz Kapusta odpowiadał…
…przecież to prawda, kapusta i kiełbasa to bigos…
… gdyby powiedział, że brakuje dewolaja to by już była inna sprawa…
…dodawał ponoś zawsze po dłuższej chwili milczenia…
………………………………..
…pod koniec lat `60 ubiegłego wieku wydarzyło się coś takiego na Podhalu…
…pewnego dnia przyszła do prokuratora gaździna…
…w sprawie sprawiedliwości…
…był właśnie czas żniw, a jej syn siedział pod celą w śledztwie …
…jakaś góralska przewina zagrożona kilkoma laty odsiadki…
…i pyta…
…panie prokuratorze, jaka to sprawiedliwość, tu żniwa, a ten nicpoń wyleguje się w celi…
…i co zrobił ówczesny pan prokurator…
…oczywiście zwolnił na czas żniw nicponia z aresztu…
…i to była sprawiedliwość budząca w ludziach szacunek i poważanie dla prawa i jego przedstawicieli…
……………………………………….
…inna sprawa, polityczna, gdzieś w okolicach `75 roku…
…młoda kobieta z automatu została sekretarzem organizacji młodzieżowej w pewnej, znaczącej instytucji…
…po kilku miesiącach złożyła gdzie należało wniosek o rozwiązanie partyjnej przybudówki i zwolnienie jej z funkcji – w tej kolejności właśnie – uzasadniając to w sposób skończenie kompetentny…
…nikt jej nie zwolnił z pracy, nie szykanował , nie pobił, nie zrzucił ze schodów…
…nic z tych rzeczy, nawet ten mityczny paszport dostawała do końca istnienia PRLu, bowiem bez niego nie mogła by pracować i daję słowo czekisty, nie była żadnym, tajnym, czy też jakimkolwiek innym agentem…
…była szczerym – fakt, że aż do bólu, jak to się mówi – otwartym i ufnym obywatelem, dlatego w organach bezpieczeństwa i partyjnym aparacie nie znalazł się nikt, kto odważył by się jej ufność zawieść i to nawet nie dlatego, że istniały jakieś wytyczne w tej sprawie, tylko dlatego, że tak nakazywał zdrowy rozsądek, pewnie i szacunek dla bezkompromisowości, pewnie też i uznanie dla cywilnej odwagi prezentowania własnego zdania, a najpewniej wszystkie te elementy naraz…
…opowiastek podobnych można przytaczać bez liku, w końcu PRL istniał bez mała pięćdziesiąt lat….
…bowiem prawo kodeksowe, ustawowe, doktryna, czy też ideologia, to tylko rama spinająca społeczność…
…nie ona stanowi o treści obrazu…
…obraz ten tworzy, maluje, pustą przestrzeń wypełnia każdy z nas codziennym trudem, chwilami radości, zabawy, miłością i nienawiścią, prawością i zbrodnią, postępkami dobrymi i złymi, tymi nijakimi również…
…i tylko od nas zależy, czy ten obraz będzie śliczny, taki sobie, czy też okaże się nieznośnym kiczem…
…w pierwszym rzędzie zaś od elit, i to żadna łaska z ich strony, one są do tego wręcz zobowiązane…
…jeśli poszczególne barwy będą współbrzmieć należycie, to nieuniknione brudy i drobne niedoskonałości znikną, będą niedostrzegalne, albo – w najgorszym razie – wybaczalne w dowód uznania całej reszty…"
( zacytowano za zgodą autora z zastrzeżeniem nie linkowania - wpis z 1 marca 2010 roku )
Na zakończenie należy, wypada zasygnalizować zagubionym w – okazuje się – za dużych dla nich prokuratorskich i sędziowskich togach, że niezawisłość prokuratora i sędziego jest umiejscowiona bardzo wysoko w państwowo społecznej hierarchii, ale w żadnym razie nie stoi ponad nimi i jak uczy historia zawsze, prędzej, czy później, niesprostanie wymogom i oczekiwaniom jednych i drugich kończy się bolesną dla zainteresowanych operacją przywrócenia odwiecznego porządku rzeczy, czego – znając konsekwencje takich działań – nikomu nie życzę.
(linked to)
Procedury, która i akademicko, i obyczajowo jest tylko ramą opisującą przestrzeń, którą zapisują, wypełniają treścią członkowie wspólnoty obywatelskiej poprzez swoje działania instytucjonalne, a i osobiste też w interesie uogólnionym, społecznym, państwowym, powodując tym nic ponad, jak to, że chce się żyć, co jest szczególnie dla ogólnie pojętych elit wartością samą w sobie i to w wymiarze ponad ustrojowym nawet.
I nim odwołam się do niżej cytowanego tekstu pobranego z Internetu, dodam, że jeśli ta sprawa i medialna, społeczna i polityczna na nią reakcja nie jest zbyt czytelna dla opolskich sędziów, to uzasadnienie sędziego Macieja Bainczyka, prezesa Sądu Rejonowego w Kędzierzynie-Koźlu w sprawie odebrania dziecka małżeństwu państwa Persów czyni tymczasem bezzasadnym jakikolwiek dialog z tym środowiskiem, bowiem…
…z kim tu rozmawiać i o czym, a już na pewno nie o „dobrym imieniu” polskiego wymiaru sprawiedliwości, którego nie jest władne zadekretować żadne prawo, a tylko nasze, obywatelskie serca i umysły, nie wspominając o interesie Państwa pisanego z dużej litery.
…w czasach polskiej odmiany stalinizmu miało miejsce takie oto zdarzenie…
…do pana Kiełbasy, który był pierwszą osobą, zaraz po rektorze, pewnej uczelni, choć formalnie był tylko woźnym, i to nie z nadania Urzędu Bezpieczeństwa, członkostwa w Partii czy innych, nieczystych sił, a z sympatii do jego osoby i poważania jakim cieszył się wśród grona profesorskiego i wielu roczników studentów zajmował tak znaczące stanowisko…
…więc właśnie do niego zatelefonował, choć zgodnie z prawdą to nie do niego telefonował, pewien sekretarz Partii, bo skąd mógł wiedzieć ten towarzysz, że telefony do pana rektora w jego imieniu i z upoważnienia odbiera pan Kiełbasa…
…pan Kiełbasa podniósł słuchawkę i zwyczajowo zapytał…
… kto mówi…
…a usłyszawszy, że mówi Kapusta, bez chwili wahania oznajmił rozmówcy…
…no to mamy bigos…
…tu należy dodać, że towarzysz Kapusta nie był byle kim, skracając wywód napiszę, że był z tych, co w okolicach ~57 roku zmienił nazwisko, a i tak go to nie uchroniło od pchnięcia nożem, które zaliczył gdzieś w Europie około ~60 roku…
…jednym słowem była to persona mało skora do żartów i nie znająca się na nich, a mimo to pan Kiełbasa przeżył i zachował posadę…
…pytany przez towarzyszy dbających o autorytet i powagę siły przewodniej, dlaczego ewidentny prowokator nie poniósł zasłużonej, i będącej dla innych przestrogą kary, towarzysz Kapusta odpowiadał…
…przecież to prawda, kapusta i kiełbasa to bigos…
… gdyby powiedział, że brakuje dewolaja to by już była inna sprawa…
…dodawał ponoś zawsze po dłuższej chwili milczenia…
………………………………..
…pod koniec lat `60 ubiegłego wieku wydarzyło się coś takiego na Podhalu…
…pewnego dnia przyszła do prokuratora gaździna…
…w sprawie sprawiedliwości…
…był właśnie czas żniw, a jej syn siedział pod celą w śledztwie …
…jakaś góralska przewina zagrożona kilkoma laty odsiadki…
…i pyta…
…panie prokuratorze, jaka to sprawiedliwość, tu żniwa, a ten nicpoń wyleguje się w celi…
…i co zrobił ówczesny pan prokurator…
…oczywiście zwolnił na czas żniw nicponia z aresztu…
…i to była sprawiedliwość budząca w ludziach szacunek i poważanie dla prawa i jego przedstawicieli…
……………………………………….
…inna sprawa, polityczna, gdzieś w okolicach `75 roku…
…młoda kobieta z automatu została sekretarzem organizacji młodzieżowej w pewnej, znaczącej instytucji…
…po kilku miesiącach złożyła gdzie należało wniosek o rozwiązanie partyjnej przybudówki i zwolnienie jej z funkcji – w tej kolejności właśnie – uzasadniając to w sposób skończenie kompetentny…
…nikt jej nie zwolnił z pracy, nie szykanował , nie pobił, nie zrzucił ze schodów…
…nic z tych rzeczy, nawet ten mityczny paszport dostawała do końca istnienia PRLu, bowiem bez niego nie mogła by pracować i daję słowo czekisty, nie była żadnym, tajnym, czy też jakimkolwiek innym agentem…
…była szczerym – fakt, że aż do bólu, jak to się mówi – otwartym i ufnym obywatelem, dlatego w organach bezpieczeństwa i partyjnym aparacie nie znalazł się nikt, kto odważył by się jej ufność zawieść i to nawet nie dlatego, że istniały jakieś wytyczne w tej sprawie, tylko dlatego, że tak nakazywał zdrowy rozsądek, pewnie i szacunek dla bezkompromisowości, pewnie też i uznanie dla cywilnej odwagi prezentowania własnego zdania, a najpewniej wszystkie te elementy naraz…
…opowiastek podobnych można przytaczać bez liku, w końcu PRL istniał bez mała pięćdziesiąt lat….
…bowiem prawo kodeksowe, ustawowe, doktryna, czy też ideologia, to tylko rama spinająca społeczność…
…nie ona stanowi o treści obrazu…
…obraz ten tworzy, maluje, pustą przestrzeń wypełnia każdy z nas codziennym trudem, chwilami radości, zabawy, miłością i nienawiścią, prawością i zbrodnią, postępkami dobrymi i złymi, tymi nijakimi również…
…i tylko od nas zależy, czy ten obraz będzie śliczny, taki sobie, czy też okaże się nieznośnym kiczem…
…w pierwszym rzędzie zaś od elit, i to żadna łaska z ich strony, one są do tego wręcz zobowiązane…
…jeśli poszczególne barwy będą współbrzmieć należycie, to nieuniknione brudy i drobne niedoskonałości znikną, będą niedostrzegalne, albo – w najgorszym razie – wybaczalne w dowód uznania całej reszty…"
( zacytowano za zgodą autora z zastrzeżeniem nie linkowania - wpis z 1 marca 2010 roku )
Na zakończenie należy, wypada zasygnalizować zagubionym w – okazuje się – za dużych dla nich prokuratorskich i sędziowskich togach, że niezawisłość prokuratora i sędziego jest umiejscowiona bardzo wysoko w państwowo społecznej hierarchii, ale w żadnym razie nie stoi ponad nimi i jak uczy historia zawsze, prędzej, czy później, niesprostanie wymogom i oczekiwaniom jednych i drugich kończy się bolesną dla zainteresowanych operacją przywrócenia odwiecznego porządku rzeczy, czego – znając konsekwencje takich działań – nikomu nie życzę.
(linked to)