piątek, 22 maja 2015

...niezobowiązująco lekkim piórem prowincjusza...

Nie bez publicystycznej racji Redakcja ( tekst sygnowany „by Editorial Board”) „The Washington Post” pisze w tytule o kontynuacji jej zdaniem niewłaściwych przesłań w kwestii jak i Syrii, tak i Ukrainy formułowanych pod adresem Rosji przez waszyngtońską administrację pana prezydenta Obamy.

Z tym, że wypadało by przy tej okazji nie zapominać, iż rzadko kiedy chadzają one w zgodnej parze z racjami natury czysto politycznymi determinowanymi (tu akurat amerykańską) racją stanu nie tylko wymagającą dziś rezygnacji z mirażu przesądzających skutecznie o czymkolwiek wpływów na Bliskim Wschodzie, ale i z Krymu…

„…Russian officials and media pointedly noted that Mr. Kerry did not challenge the Russian annexation of Crimea — the signal achievement of Mr. Putin’s aggression — in the talks…”

źródło: "The Washington Post" - "The U.S. continues to send the wrong message to Russia" by Editorial Board

…a i pewnie jakiegoś znaczącego, ukraińskiego kompromisu też - dodam wydaje się niebezzasadnie…

„…Judging from Moscow’s rhetoric, Mr. Kerry’s outreach may have convinced Mr. Putin only that the Obama administration will eventually swallow his terms.” - źródło j.w.

…nie wspominając o Arabii Saudyjskiej wraz z Emiratami (...)…

…podążając z braku jakiegokolwiek innego wyboru śladem Rosji, która w stosownym czasie pozbyła się optymalnie tanim kosztem zbędnego balastu państw satelickich w myśl dobrej praktyki „skracania frontu” strefy bezpośrednich wpływów w sytuacjach skrajnie niepewnych...

źródło: "China Daily" - "Diving" by Li Feng

...po to, by zachować minimum efektywnego potencjału stanowiącego o zachowaniu statusu mocarstwa światowego na bieżąco, jak i w przyszłości…

…odnotowuję jak zawsze tylko sobie a Muzom niezobowiązująco weekendowo już "lekkim piórem" prowincjusza bez pretensji do eksperckiej poprawności pomijając tym razem milczeniem istotną - wydaje się znad kontuaru baru - różnicę pomiędzy pozostawieniem przez moskiewskie elity polityczne państw byłego obozu samym sobie w stanie pozwalającym im lepiej lub gorzej, ale samodzielnie egzystować w samostanowieniu, czego w żadnym razie nie da się powiedzieć o narodach, którym przyszło ostatnimi czasy poczuć powiew boskiego wiatru wolności wiejącego znad Potomac River (...)…

:-(