środa, 6 listopada 2013

Biżuteria po babci to nie wstyd, a nobilitacja...

...tak sądzę, ale po kolei: 

Od czasu do czasu, wędrując pomiędzy bieżącymi doniesieniami „Reutersa”, "Al Jazeery” i innymi, im podobnymi agencjami, zaglądam dla chwili wytchnienia i przez sentyment na strony bursztynowego portalu w pewności, że zawsze znajdę tam coś, co mnie rozbawi albo…

…zasmuci, jak to się stało tym razem:

Oto czytam sobie wywiad przeprowadzony przez panią Annę Sado z absolwentką gdańskiej ASP, Aliną Filimoniuk, właścicielką marki „Filimoniuk Desing”...

źródło: "amber com pl"

...co brzmi medialnie równi dobrze, jak „xO Desing” Philippe Starcka…

…ale na tym podobieństwa się kończą, nic ich bowiem poza tym nie łączy (a szkoda dodam nawiasem)

…gdyż pani Filimoniuk wpisując się w mainstream współcześnie potocznego wyobrażenia o twórczości zawartej w słowach kluczach „trend”, „rynek”, „klient”

…będącego wprost pochodną niewiedzy poświadczonej akademickim dyplomem…

…pobłądziła pojęciowo na manowce w pomyleniu istoty „kreatywności projektanta”, nie służącej w żadnym razie „zaspokojeniu potrzeb odbiorców”, ale za to, zgoda, że nie koniecznie tylko w szlachetnych zamiarach, je kształtujących…

…jak to robili mimochodem, ale za to skutecznie trójmiejscy (gdańscy, sopoccy wedle uznania, choć nie tylko, wspominając nieodżałowanej pamięci pana Stanisława Pyra - Piro z Zamościa), dający się policzyć na palcach jednej ręki (no, może dwóch, nie więcej w przyrodzonej właściwości zjawiska) wytwórcy w tych szczęśliwych, niepowtarzalnych czasach, kiedy to aby wyżyć z tej branży, wystarczyło pracować "tylko w niedzielę" według słów pani T.B. (też absolwentki robiącej kiedyś w srebrze, ale absolwentki wtedy jeszcze gdańskiej P.W.S.S.P. co po latach okazuje się być godną wyartykułowania, znaczącą różnicą)

"Medalion babuni" koniec lat '70 ubiegłego wieku,
archiwum T.L.**
…zasadnie w jednoznacznej, nie podlegającej dyskusji ocenie sukcesu zrealizowanych wtedy projektów definiowanego długością i powielaną masowością ich funkcjonowania na rynku…

…a te, o których myślę i piszę, powielane są po dzień dzisiejszy mniej lub bardziej wprawnie i zapewne długo jeszcze będą…

…trudno bowiem w tej dziedzinie istniejącej od tysięcy lat wymyślić coś nowego, jak to się stało w fenomenie ubiegłego wieku, kiedy to faktycznie nowe na pewno było wzornictwo zwane „biżuterią skandynawską” i…

…w uogólnieniu „polskie”

…z tym, że to pierwsze z oczywistych powodów stało się ogólnoświatową, rozpoznawalną marką*…

…a to drugie godnym odnotowywania wspomnieniem pielęgnowanym wtórnie w rodzinnej kontynuacji wykonywania zawodu w nielicznych przypadkach…

...wspomnieniem nie przynoszącym w żadnym razie nikomu wstydu jak i wtedy, tak i dziś...

...szczególnie dziś, bo wtedy było się przed kim wstydzić...

...piszę w wirtualnym monologu jak zawsze sobie a Muzom tylko...

...bez intencji krytyki kogokolwiek, wartościowania jego dokonań, czy też - broń mnie Panie Boże przed tym - podejmowania publicznego dialogu w tym temacie z góry skazanego na niepowodzenie z powodów...

...nie wartych odnotowania.


* Dziś już powoli nic nie znaczącym brandem za przyczyną działań współczesnych biznesmenów tej branży nie różniących się niczym między sobą w przestrzeni neoliberalnego, wolnego rynku, bowiem większość wyrobów z rozpoznawalnego segmentu „skandynawskiego” produkowana jest poza szwedzkimi, duńskimi czy też norweskimi warsztatami (smutno nielicznymi) z przemilczeniem poszukiwania inspiracji dla nie tylko jej projektantów…

...na monachijskiej "Irhogencie", gdzie wysyłani są przez swoich pracodawców (...)...

…na co „rynek” (świadomy klient) odpowiada poszukiwaniem oryginałów z epoki, których ceny z dnia na dzień szybują w górę na podobieństwo balonów meteorologicznych, pozwalając z optymizmem patrzyć w przyszłość mających to szczęście żyć jeszcze ich twórcom.


** Albo początek '80. Przykład warsztatowej realizacji (pracownia T.L.) ciekawej koncepcji Yannick Leidera (absolwenta P.W.S.S.P. w Gdańsku) zestawiania elementów organicznych z czystą formą bryły geometrycznej w jednym (...).