piątek, 8 lutego 2013

"Pedalskie gadanie"...

...czyli wpis o skutkach społecznej akceptacji mieszania nasienia z odchodami:

Już sam fakt, że tego rodzaju rozważania pojawiły się nie tyle, że w przestrzeni publicznej, ale nawet tylko gabinetowej przybierając w końcu rzeczywistą i funkcjonującą w praktyce postać wojskowej doktryny, eliminuje (powinno) Stany Zjednoczone Ameryki z rodziny wspólnot cywilizacyjnych i kulturowych świata, a już na pewno je marginalizuje:

źródło: "The Washington Post"

Co w mniejszym, lub większym stopniu było do przewidzenia z - okazuje się -  jednak płonną nadzieją na opamiętanie, bowiem usankcjonowanie w przestrzeni obywatelskiej tak zwanego potocznie „pedalskiego gadania”*, to droga jednokierunkowa i to nawet nie prowadząca na manowce, a wprost w przepaść.

źródło: "net"

Mniej zorientowanym w temacie wyjaśniam, że konfidencjonalna do tej pory doktryna użycia dronów zezwala na skrytobójczy mord każdego, opisanego tylko współrzędnymi geograficznymi ( Ciebie, mnie, premiera Donalda Tuska, prezesa Kaczyńskiego, pana Putina, a i prezydenta Hollande też...) bez wyjątku na tym, bożym świecie, kto przez anonimowego urzędnika CIA, Pentagonu i innej, podobnej instytucji USA zostanie uznany za zagrażającego bezpieczeństwu Ameryki i pewnie nigdy nie została by upubliczniona, gdyby nie próba objęcia nią również obywateli tego kraju:

"...The killing of a U.S. citizen without external review simply on the basis of the judgment of “an informed, high-level official” in the security bureaucracy is a chilling expansion of executive branch power over the very lives of our own citizens..." źródło: "The Washington Post"

(linked to)

* zdaje się, że pierwszy raz pozwoliłem sobie na przywołanie cytatem oczywistego wulgaryzmu, ale bywają sytuacje w których ich zwięzłość i jednoznaczność sytuacyjna wydaje się nie do zastąpienia, a już na pewno nie przez omówienie zawarte w kilku zdaniowym akapicie.